Janusz Sepioł, Architekci i historia
Autor docieka, co dzieje się z architekturą i architektami w trybach historii. Interesują go dylematy artystów, którzy nie chcieli się odwracać się od wielkiej tradycji, ale równocześnie próbowali reagować na osiągnięcia nowoczesności. Szuka twórców myślących o innowacji w dialogu z przeszłością, z dziedzictwem – recenzja Łukasza Galuska.
Mądra i ważna książka. Pisana bez pośpiechu, czym przypomina notatki niespiesznego przechodnia Jerzego Stempowskiego. Szkicowana, tak jak zwykł czynić Zbigniew Herbert podczas swoich peregrynacji. Myślę o tym fragmencie Barbarzyńcy w ogrodzie, w którym opisuje on swoje spotkanie z malarstwem Duccia i szuka odpowiedzi na pytanie: dlaczego „renesansowy” Giotto zajmuje poczesne miejsce w historii malarstwa, zaś dla „bizantyńskiego” Duccia przeznaczono miejsce poślednie? Giotta umieszczono na początku linii, której bieg nadaje ideał postępu, a idące za nim malarstwo europejskie hołdowało realizmowi, najwyżej ceniło iluzję przestrzeni, materii, życia. Natomiast wysiłkiem twórców, takich jak Duccio było tworzenie nowych syntez, sięganie do korzeni kultur i zachowanie więzi z zapisanym w nich doświadczeniem ludzkości. Podobnie zdaje się myśleć Janusz Sepioł, dociekając, co dzieje się z architekturą i architektami w trybach historii. Interesują go dylematy artystów, którzy nie chcieli się odwracać się od wielkiej tradycji, ale równocześnie próbowali reagować na osiągnięcia nowoczesności.