Wspomnienia Architekta
Życie zawodowe Władysława Czarneckiego jest oczywiście wiodącym wątkiem książki, jednak wydarzenia drugoplanowe są niemniej ciekawe. Po raz kolejny przekonuję się, iż praca, ale i życie prywatne architektów, są niezwykle podobne w różnych czasach i w różnych miejscach. Konstatuję również, nie bez żalu, że spadek znaczenia naszej profesji zaczał się dawno temu – recenzja Marcina Włodarczyka.
Opowieści autobiograficzne są dla mnie podobne do spotkań z ludźmi, a one z kolei są zawsze bogatsze w doznania niż oglądanie przez szkło – okno wystawy, ekranu telewizora, obiektywu projektora kinowego... Takie książki, jak Wspomnienia architekta, utwierdzają mnie w tym spostrzeżeniu, i dlatego staram się zachęcać innych do tego rodzaju spotkań. Spotykając się z ludźmi można słuchać, co mówią, ale można też nie słuchać i tylko patrzeć jak mówią, i też dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Z proponowanego tutaj, można dowiedzieć się bardzo dużo o budowaniu II Rzeczypospolitej, o codzienności architektów, o trybie prowadzenia konkursów architektonicznych i sposobach ich rozsądzania, o działalności SARP. Życie zawodowe projektanta jest oczywiście wiodącym wątkiem, jednak wydarzenia drugoplanowe są nie mniej ciekawe. Po raz kolejny przekonuję się, iż praca, ale i życie prywatne architektów, są niezwykle podobne w różnych czasach i w różnych miejscach. Konstatuję również, nie bez żalu, że równia pochyła spadku znaczenia naszej profesji zaczęła się dawno temu i nie potrafimy jako środowisko tej pochyłości „przebudować” w poziomy chodnik, nie wspominając już o próbie wspinania się w górę. W spotkaniu z Władysławem Czarneckim można znaleźć wiele wskazówek, jak się do tego zabrać. Polecam – architektom, ale „niearchitektom” jeszcze bardziej, bo z takiej książki wynosi się świadomość roli planowania, projektowania i innych działań długofalowych i dalekowzrocznych.