Architektura to bardzo mały świat. Jeśli jest się innowacyjnym, łatwo go poruszyć, szybko wprowadzić zmiany. Kiedy jednak rozglądam się dookoła, wydaje mi się, że dziś większość architektów pracuje nad pomysłami odziedziczonymi po poprzednikach – amerykański pionier projektowania cyfrowego mówi Michałowi Piaseckiemu o swoich nowatorskich koncepcjach, metodach pracy i przyszłości architektury.
W jaki sposób zacząłeś poszukiwać innowacji w architekturze i zainteresowałeś się pracą z cyfrowymi narzędziami?
Tak naprawdę nigdy nie było tego jedynego pierwszego momentu, kiedy zacząłem z nich korzystać. Myślę, że początek był dla mnie podobny jak dla innych – w latach 90. pracowałem z geometrią, którą badałem z pomocą cyfrowych narzędzi. Poszedłem na Uniwersytet Princeton, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób Michael Graves tworzy w swoich projektach domów złożone krzywe. Od wczesnych lat studiów używałem też mechanicznych technik, takich jak dłutowanie, zdając sobie sprawę, że istnieją programy komputerowe, na przykład Microstation firmy Bentley, które dostarczają cyfrowych narzędzi uzupełniających takie ręczne technologie. Był to też czas pierwszych komputerów i pierwszych gier wideo, a więc jeszcze jako nastolatek zacząłem się trochę uczyć kodowania. Musieliśmy wtedy pisać własne programy, bo oprogramowanie praktycznie nie istniało. Od początku więc techniki analogowe i cyfrowe były w mojej pracy splecione, wchodziły ze sobą w dialog.
Czy ten artykuł był ciekawy? Podziel się nim!
Zostało jeszcze do przeczytania 97% treści
Wydanie cyfrowe
12 MIESIĘCY
119.00
Dostęp do archiwum oraz dwóch numerów półrocznika Architekt Wnętrz w prezencie!