Wizualne usprawnienie - o modernizacji Muzeum Architektury Zbigniew Maćków
Wrocław zyskał kolejną przestrzeń wystawową o przemyślanej, koherentnej i funkcjonalnej strukturze, a jednocześnie czystej i klarownej estetyce. I co istotne, nieepatującej nowobogackim sznytem czy skomasowaniem wszelkiej maści pomysłów i dizajnerskich trików. Jak widać, nie zawsze musi być „po oczach” – pisze Zbigniew Maćków.
Dobrze się stało, że Wrocław zyska miano Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Dobrze, bo w naszym genotypicznym sposobie budowania infrastruktury „na event” (klasyczne: Kaziu, zróbmy malowanie, bo w tym roku przecież Komunia), znów pojawił się pretekst, wręcz imperatyw do tego, aby posprzątać. Wnętrze XV-wiecznego zespołu klasztornego, umeblowane przestrzennie i przystosowane do funkcji wystawienniczych jeszcze we wczesnych latach 60. ubiegłego stulecia, nie wytrzymywało już żadnych porównań. Zwłaszcza w dobie zmasowanych narodzin kolejnych muzeów – opowiadaczy historii, fundowanych nam przez Unię jak mądre książki przez wujka dla nierozgarniętego siostrzeńca.