Hans Ibelings – nowa historia architektury
Wy, architekci, ale też krytycy architektury z Europy Wschodniej, jesteście niedocenieni w światowych mediach. Jedna strona to postawa Zachodu, ale strona druga jest taka, że jesteście zbyt skromni. Powinniście zainwestować więcej w marketing. O odkrywaniu architektury Europy Środkowej, różnicach między Wschodem i Zachodem oraz globalizacji – z holenderskim krytykiem rozmawia Roman Rutkowski. Dodatkowo, specjalnie dla nas, Ibelings wybiera i komentuje pięć najciekawszych według niego polskich budynków.
W jaki sposób zacząłeś interesować się architekturą całej Europy, bez wyjątków? Założone przez Ciebie i Arjana Groota czasopismo „A10 – new European architecture” od roku 2003 prezentuje projekty i realizacje powstałe nie tylko na zachód i północ od Berlina, ale i na wschód od niego.
Przez wiele lat architektura centralnej i wschodniej Europy była mi całkowicie nieznana. Jak praktycznie wszyscy historię architektury rozumiałem jako historię architektury Europy Zachodniej. Teraz widzę, że była to postawa nacechowana ignorancją. Mniej więcej na początku tego tysiąclecia zdałem sobie sprawę, że poza mainstreamem publikowanym w licznych książkach o historii architektury musi być też inna, równoległa rzeczywistość, a właściwie wiele rzeczywistości ulokowanych w różnych częściach świata.
Jeśli mówimy o wschodniej części Europy, jedynymi miastami, które odwiedziłem przed rokiem 2000, były Tallin i Praga. Krótko po tej dacie, wskutek przemian politycznych, gospodarczych i kulturowych zachodzących na wschód od Berlina, pojawiła się u mnie świadomość architektury, która właśnie tu powstawała. Wkrótce też zacząłem badać i niezmiernie doceniać architekturę zbudowaną u Was w przeszłości, szczególnie w okresie komunizmu.
Skąd pomysł założenia czasopisma, które miało publikować tę nieznaną na Zachodzie architekturę?
Miałem szczęście poznać Arjana Groota, młodego holenderskiego projektanta grafiki. Arjan zgłosił się do mnie, ponieważ bardzo chciał zaprojektować czasopismo o architekturze. Co ważne, miało to być czasopismo tanie, zupełne przeciwieństwo błyszczących magazynów wydawanych na grubym papierze. Ja sam właściwie od zawsze marzyłem o własnym magazynie, więc wtedy, w roku 2003, tuż przed rozszerzeniem Unii Europejskiej, stało się oczywiste, że nasze czasopismo poświęcone będzie całej Europie, ze szczególnym zwróceniem uwagi na te jej części, które dotychczas były ignorowane.