Niewidzialne scenografie praskiego quadriennale
Praskie quadriennale to obecnie największa na świecie platforma badania i kształtowania „rozszerzonej scenografii”, rozumianej jako kreowanie przestrzeni nie tylko dla teatru, ale dla wszelkiego rodzaju widowisk. Luźno osnute wokół wątków teatralnych interaktywne wystawy były porywającym postmodernistycznym spektaklem o spektaklu – pisze Agnieszka Dąbrowska. W numerze prezentujemy najciekawsze ekspozycje narodowe, w tym polską, nagrodzoną złotym medalem za wykorzystanie dźwięku, w której przygotowaniu uczestniczył architekt Jerzy Gurawski.
Organizowane od 1967 roku Praskie Quadriennale jest największym światowym wydarzeniem poświęconym scenografii, rozumianej jednak bardzo szeroko – jako organizowanie przestrzeni dla każdego rodzaju widowiska, wszelkich gatunków tzw. sztuk performatywnych. Poszerzanie granic dziedziny ma związek z faktem, że teatr od wielu już lat coraz bardziej „usuwa się” ze sceny. Spektakle grane są w przestrzeni miejskiej, na ulicach i na dworcach, w halach fabrycznych, a nawet w hipermarketach. W scenerii naturalnego krajobrazu odbywają się właściwie od początku, od momentu narodzin teatru w starożytnej Grecji. Z drugiej strony prawie sto lat temu zaczęły powstawać zupełnie nowe gatunki sztuki, takie jak performans czy happening, które również potrzebują własnych „scenicznych warunków”, konkretnej, wybranej przez artystę przestrzeni. Wszystkie te kształtowane na potrzeby spektaklu miejsca wypada zatem uznać za scenografię – „wspólną przestrzeń" dla dziejącego się widowiska, dla bezpośredniego spotkania widza i aktora, zgodnie z podstawowym członem hasła tegorocznego quadriennale: SharedSpace. Jego druga część – Music Weather Politics – mówi przede wszystkim o tym, że taka „sceniczna oprawa" może mieć całkowicie niematerialny wymiar; może nawet – tak jak tytułowa pogoda – zupełnie nie poddawać się naszej woli.
Pojemny temat główny, skala imprezy i fakt, że wykłady i wystawy odbywały się w kilkunastu różnych miejscach na terenie starówki (a kilka również poza nią), sprawiły, że w tym roku praskie święto teatru można było porównywać z najbardziej znanym i prestiżowym wydarzeniem dotyczącym sztuki współczesnej – weneckim biennale. Kto wie, czy jeśli weźmie się pod uwagę naprawdę liczne przedstawienia i akcje w przestrzeni miejskiej, szala nie przechyla się jednak w stronę Pragi. 600 wydarzeń i 180 tys. sprzedanych wejściówek (trzy razy więcej niż cztery lata temu) przez 11 dni – takimi liczbami podsumowano tegoroczne PQ. Jego organizatorzy śmiało sami stawiają swój festiwal w jednym rzędzie z wenecką wystawą. Są jeszcze inne podobieństwa – w czeskiej stolicy również możemy obejrzeć prezentacje narodowe. W tym roku było ich 78. Wiele z nich stanowiło samodzielne wypowiedzi artystyczne luźno tylko osnute wokół wątków scenograficznych czy teatralnych. Do tej swobody zachęcali organizatorzy, nie tylko formułując bardzo szeroko temat główny, ale też wprost artykułując, że nie oczekują prezentowania kolejnego projektu do kolejnej sztuki Ibsena czy Szekspira, ale zaakcentowania znaczenia tego, co scenografia może „zdziałać”.