Pawilon Czapskiego w Krakowie
W przestrzeni murów i bieda-oficyn abstrakcyjna forma pawilonu staje się obiektem sztuki, jakby wydestylowanym z otoczenia. Biała fasada jest zawieszona ponad ziemią niczym zagruntowane płótno sygnowane podpisem Czapskiego – o realizacji biura P.W. ESAL pisze Marcin Brataniec.
Kiedy jako kandydat na architekta poznawałem Kraków, spacerowałem ulicami, wzdłuż murów i fasad. Wydawał się szary i zamknięty, dlatego nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie zrobiło na mnie zdjęcie lotnicze miasta tonącego w zieleni. Zieleń na zdjęciach to zwykle niedostępne dla przechodnia ogrody pałaców, klasztorów i wewnętrznych podwórek. Największą zasługą promotorów i projektantów Pawilonu Józefa Czapskiego wydaje się więc otwarcie furtki do zaczarowanego ogrodu za murem.
Kluczową rolę w realizacji budynku odegrała rada programowa składająca się z wybitnych osobowości kultury, Krystyny Zachwatowicz, która była spiritus movens przedsięwzięcia, Andrzeja Wajdy, Adama Zagajewskiego i innych. Projekt został wyłoniony w przetargu, jednak architektom udało się wyjść poza wymagania specyfikacji. Początkowo zakładano obiekt parterowy, o potencjalnej stylistyce retro. W jednej z trzech propozycji, które zobowiązani byli opracować, przedstawili budynek trzykrotnie większy niż planowano, zamknięty w nowoczesnej formie, i to ona ostatecznie zyskała poparcie opiniujących.