Rozmowa z Piotrem Brzozą, współautorem pracowni artysty w Wesołej
Wybierając tematy, nie szukamy spełnienia swoich wyobrażeń o architekturze, ale odpowiedzi na kontekst miejsca i potrzeby użytkownika – mówi Piotr Brzoza.
W domu-pracowni artystki Moniki Sosnowskiej każda funkcja ma osobny budynek. Jak część prywatna i publiczna łączą się w pracowni Pawła Althamera?
Nie chodziło tu wyłącznie o typową pracownię rzeźbiarską. Paweł zaprasza do współtworzenia sztuki ludzi, którzy wcześniej nie mieli z nią żadnego kontaktu – jednorazowo odwiedza go nawet 20 obcych osób. Kompleks budynków obejmuje także warsztat i magazyn należące do ojca i brata artysty. Oprócz krzyżujących się ścieżek zewnętrznego dziedzińca i hali, trzeba więc było wprowadzić części jednoznacznie prywatne. Strefowanie jest jednak delikatne, wnętrze pozostaje otwarte. W architekturze są dostępne różne środki, aby osiągnąć zamierzony efekt, a my staramy się je dozować we właściwych proporcjach – czasami niepotrzebna jest ściana, wystarczy różnica wysokości, schody, wygłuszenie wnętrza. W projekcie dla Moniki Sosnowskiej granice także są jednoznacznie czytelne, ale nieformalne. Dostępnego dla gości obszaru nie dzielą fizyczne bariery – meandrująca przestrzeń w wystarczająco czytelny sposób określa, jak daleko można się posunąć.
Bliźniak w Zurychu ma asymetryczną bryłę. Podyktował ją kształt działki?
Właściciele tego budynku, dwaj bracia z rodzinami, zdecydowali się zastąpić stary bliźniak nowym. Żartowali, że chcą mieć i większy dom, i większy ogród. I to się udało. Dawny budynek stał na środku działki, której północna część była nieużywaną graciarnią. Powiększyliśmy go i cofnęliśmy maksymalnie w górę działki, w ten sposób „urósł” ogród na południowym stoku z pięknym widokiem na Zurych. Obrys obiektu jest swoistym „wykresem” obowiązującego prawa budowlanego – skomplikowanego matematycznego wzoru, który w Zurychu definiuje minimalną odległość domu od granicy działki.