Marzenie o wieży – o Warsaw Spire Ewa Kuryłowicz
Marzenie o „wieży aż do nieba” przekracza czas, granice i narodowości. Istnieją w obrębie tego typu budynków takie, w których pogodzono zagadnienia interpretacji specyfiki danego miejsca z wymogami związanymi z konstrukcją, ochroną przeciwpożarową, ewakuacją czy szybkością poruszania się w pionie między kondygnacjami – szczególnymi w projektach drapaczy chmur. Moim ulubionym jest 100-piętrowy John Hancock Center z Chicago, nierozerwalnie związany z Windy City, jego nastrojem, kolorytem, jednoczesnym niezwykłym pragmatyzmem i romantyzmem – pisze Ewa Kuryłowicz.
Grupa Ghelamco, która zbudowała wieżowiec Warsaw Spire, jest dużym graczem na stołecznym rynku. Specjalizuje się w realizacji biur, apartamentów, centrów logistycznych i magazynowych, również na terenie Belgii, Ukrainy, Rosji i Francji. Owa międzynarodowość, a może już kosmopolityzm, jest też cechą architektury, która za jej sprawą powstaje. Najbardziej widać to w przypadku wieżowców, choć one wszystkie, wychodzące spod rąk różnych projektantów, są nieco internacjonalne już niejako z definicji.
Marzenie o „wieży aż do nieba” przekracza przecież czas, granice i narodowości. Istnieją jednak w obrębie tego typu budynków takie, w których pogodzono zagadnienia interpretacji specyfiki danego miejsca z wymogami związanymi z konstrukcją, ochroną przeciwpożarową, ewakuacją czy szybkością poruszania się w pionie między kondygnacjami – szczególnymi w projektach drapaczy chmur.