Rozmowa z Konradem Grabowieckim, współautorem Muzeum Katyńskiego

2015-12-30 10:55 Tekst: Maja Mozga-Górecka
Konrad Grabowiecki
Autor: archiwum serwisu Konrad Grabowiecki. Fot. Bartek Barczyk

Jesteśmy skupieni nad tym, aby wraz z powiększaniem pracowni tworzyć coraz lepszą architekturę – o współpracy z Jerzym Kaliną, artystą zaangażowanym w wiele przedsięwzięć upamiętniających wydarzenia najnowszej polskiej historii, w tym katastrofę smoleńską, modernizacji i rozbudowie XIX-wiecznego pałacu Sobańskich w Guzowie oraz rewolucji w pracowni z Konradem Grabowieckim rozmawia Maja Mozga-Górecka.

W Muzeum Katyńskim współpracował Pan z Jerzym Kaliną, artystą zaangażowanym w wiele przedsięwzięć upamiętniających wydarzenia najnowszej polskiej historii, m.in. katastrofę smoleńską. Jego prace mają w sobie pewien patos i duży ładunek symboli. Jak wyglądała współpraca i czy różniliście się w podejściu?

Była to bardzo twórcza, choć nie ma co ukrywać, trudna współpraca. Architektura i sztuka posługują się innymi językami. Architekci nastawieni są na grę zespołową, artyści bardziej na konfrontację i bezkompromisowość. Jerzy Kalina jest performerem, człowiekiem teatru, filmu. Jego język jest scenograficzny, nasz z kolei bardziej abstrakcyjny i mniej dosłowny. W tym konkretnym przypadku dochodziły jeszcze różnice doświadczeń pokoleniowych. Różne wrażliwości wzajemnie nakładały się na siebie. W kilku miejscach skorzystaliśmy z rzeźbiarskich środków wyrazu – odciski muzealnych artefaktów w betonie są tego przykładem. Te dwa odmienne spojrzenia spowodowały, że wrażenia z muzeum są bogatsze i bardziej interesujące dla odbiorców z różnych pokoleń.

Dużą rolę w tym projekcie odgrywa przyroda – jak wiele pozostawiono przypadkowi?

Krajobraz wygląda na dziki i naturalny. W rzeczywistości jest precyzyjnie zaprojektowany. Projekt ten stworzyliśmy razem z Jerzym Kaliną oraz Moniką Rodziewicz i Małgosią Balińską. Ważną inspiracją było środowisko przyrodnicze Białorusi i Ukrainy oraz symbole – w kwietniu, miesiącu, kiedy doszło do większości zbrodni, w wielu miejscach zakwitnie na biało barwinek. Dzika, swobodnie porastająca wały zieleń ma też kontrastować z posadzonym przed muzeum symbolicznym lasem katyńskim. Drzewa stoją tam nienaturalnie przycięte w gęstych, równych szeregach.

Szukasz innych wydań ?

Sprawdź archiwum