Modernizm i jego ochrona – przypadek łódzki

2018-01-31 13:00 Tekst: Łukasz Pancewicz
Modernizm i jego ochrona – przypadek łódzki
Autor: archiwum serwisu Dawna Drukarnia Dziełowa w łodzi, projekt:Jerzy Brandysiewicz, Jerzy Kenska, JózefSikorski, 1965. Budynek został przekształconyw prywatny akademik z 500 miniapartamentami.Modernistyczne budynki „muszą żyć”, choćopinie na temat dokonanych tu przekształceńsą podzielone. Fot. Maria Dankowska

Kontekst Łodzi jest ciekawy ze względu na paradoksy związane z tutejszym podejściem do późnego modernizmu. Dotyczy to zwłaszcza postawy Biura Architekta Miasta, które walczyło o ochronę dziedzictwa XIX-wiecznego, traktowanego wrogo za czasów komunizmu. Dzisiaj to najnowsza spuścizna staje się czymś, czego trzeba bronić wbrew niechętnym opiniom części lokalnego środowiska architektonicznego – Łukasz Pancewicz podsumowuje grudniową konferencję Nieznane dziedzictwo Łodzi. Dobra kultury współczesnej.

Ochrona powojennego dziedzictwa architektonicznego – budynków socrealistycznych, późnego modernizmu czy rodzimego PoMo – to wyjątkowo trudne zadanie. W powszechnym rozumieniu są zbyt młode, aby traktować je na równi z „prawdziwymi” zabytkami. Dodatkowym wyzwaniem jest piętno komunistycznego „złego rodowodu”.

Szukasz innych wydań ?

Sprawdź archiwum