Podwyższona poprzeczka – o Muzeum II Wojny Światowej Czesława Frejlich
Wystawa mieści się w głębokim podziemiu – widz musi zejść 14 metrów w dół, co przywodzi na myśl symboliczne odsłanianie mrocznej i już odległej przeszłości. Labiryntowe prowadzenia narracji można odczytać jako drogę, którą przebywamy, aby zrozumieć sens tego, co się stało. Krążąc, zaglądamy do małych, ale i monumentalnych przestrzeni, patrzymy na wojnę przez pryzmat jednostek i poprzez doświadczenia wielu narodów. O sile wystawy stanowi oszczędność eksponatów i środków wyrazu, co zachęca do wnikliwego i niespiesznego odbioru, nie rozprasza, prowokuje do przemyśleń – pisze Czesława Frejlich.
Scenariusz i aranżacja wystawy w Muzeum II Wojny Światowej zasłużenie otrzymują pozytywne recenzje. Zasłużenie, bo ekspozycję przygotowano wzorcowo. Dobrze byłoby, aby emocje polityczne nie zepsuły jednej z najlepszych wystaw historycznych, jakie zdarzyło mi się obejrzeć. Co sprawia, że widzowie są w stanie nawet kilka godzin uważnie przyglądać się eksponatom? Podstawą jest dobrze napisany scenariusz, charakteryzujący się klarownym przesłaniem. Ten, autorstwa Pawła Machcewicza, Piotra M. Majewskiego, Janusza Marszalca i Rafała Wnuka, podzielony na trzy części w układzie chronologicznym, opisuje w osiemnastu odsłonach kolejne etapy światowego konfliktu.
Rozbudowana część poświęcona samej wojnie, ujmuje różne jej przejawy – zarówno działania militarne i stan uzbrojenia poszczególnych armii, jak również okupację, kolaborację, zagładę czy migracje ludności. Widzimy wojnę przez pryzmat zmagań walczących, bohaterstwa, oporu, ale też oczami zwykłych ludzi – krzywdzonych, cierpiących, poniżanych i pozbawianych życia. To zestawienie pobudza do refleksji. Dostrzegamy, jak społeczeństwa zadziwiająco łatwo ulegają autorytarnym przywódcom, płacąc niewyobrażalną cenę. Plastyczna koncepcja wystawy, autorstwa doświadczonego belgijskiego studia Tempora, powstała w 2009 roku. Dopiero rok później wyłoniono w konkursie projekt architektoniczny budynku. O jakości muzeum zadecydowała więc przede wszystkim ścisła współpraca historyków, muzealników, projektantów ekspozycji i architektów.