Barbarzyńca w ogrodzie
Patrząc na okładkę, czuję się jak tytułowy barbarzyńca. Jak wiele z tej książki Zbigniewa Herbrta pozostało w mojej pamięci? Malowidła w Lascaux, doryckie świątynie w Paestum, zabytki Arles, a może katedra w Orvieto? Ale niezwykłość polega tu również na wspólnocie odczuwania. Ten krótki esej jest jak spacer po ogrodzie. Pokazuje jego cudowności. Pozwala, byśmy przystanęli i dali się oczarować – recenzja Katarzyny Kozień-Korneckiej.
Styczniowy wieczór. Wielkie płatki śniegu majestatycznie wirują za oknem. Na jutro zapowiadają siarczysty mróz. Siedząc na kanapie, trzymam w ręku mocno już podniszczony egzemplarz Barbarzyńcy w ogrodzie. Patrząc na okładkę, czuję się jak tytułowy barbarzyńca. Jak wiele z tej książki pozostało w mojej pamięci? Malowidła w Lascaux, doryckie świątynie w Paestum, zabytki Arles, a może katedra w Orvieto? W mojej pamięci pozostanie Siena – tajemnicze miasto wypełnione turystami i słońcem.