Wola – historia jednego kwartału
Na terenie dawnych zakładów Róży Luksemburg nie mogła rozpocząć się żadna inwestycja, bo firmy wzajemnie oprotestowywały decyzje o warunkach zabudowy. Rolę koordynatora przyjęła na siebie pracownia FS&P Arcus.
Decydujący wpływ na rozwój Woli wywarła budowa Warszawsko-Wiedeńskiej Drogi Żelaznej. Począwszy od drugiej połowy XIX wieku na terenach dawnych wsi i folwarków w pobliżu linii kolejowej zaczęły powstawać fabryki, składy i magazyny. Ok. 1915 roku działało tu już ponad 800 zakładów zatrudniających łącznie 45 tysięcy pracowników.
Mimo sporych zniszczeń, przemysłowy charakter dzielnica utrzymała także długo po wojnie. Nie jest łatwo dostać się na Wolę w godzinach szczytu komunikacyjnego. Nic dziwnego, skoro co siódma osoba pracująca w Warszawie jest zatrudniona właśnie na Woli. W sumie 106 tysięcy ludzi rozpoczyna codziennie pracę w gigantach przemysłowych i małych rzemieślniczych warsztatach (…). – pisali redaktorzy tygodnika „Stolica” w poświęconej dzielnicy książeczce z serii Poznaj Warszawę w 1971 roku.
Większość nowych zakładów budowano w miejscu tych przedwojennych, by wymienić tylko Warszawskie Zakłady Maszyn Budowlanych im. Ludwika Waryńskiego przy ul. Kolejowej, Browary Warszawskie przy ul. Grzybowskiej czy Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg. Dla potrzeb tych ostatnich zagospodarowano blisko 4-hektarowy teren w obrębie ulic Hrubieszowskiej, Karolkowej, Grzybowskiej i Przyokopowej, gdzie do 1944 roku znajdowały się zabudowania Polskich Zakładów Philips.
W latach 1951-1953 na oczyszczonym z gruzów obszarze zrealizowano ogromny, 10-piętrowy gmach, w którym do lat 90. produkowano różnego typu lampy i żarówki. W 1994 roku część terenu wraz z budynkiem fabrycznym kupiła firma Universal, zamierzając zaadaptować obiekt na centrum konferencyjno-biurowe. Wkrótce po rozpoczęciu modernizacji prace jednak przerwano. Jak się okazało, mury były do tego stopnia skażone rtęcią, że nadawał się on jedynie do rozbiórki. Przez ponad dekadę dawny zakład stał pusty.
W 2006 roku 2/3 nieruchomości nabyła spółka Europlan Development, która przeprowadziła własne badania na zawartość trującego pierwiastka. Te wykazały, że gmach jest bezpieczny, firma postanowiła więc wykupić pozostałą część i w budynku urządzić lofty. Projekt zlecono pracowni FS&P Arcus.
Cały kwartał obejmujący teren byłych zakładów Róży Luksemburg należał wówczas do 7 inwestorów. Te firmy już od pewnego czasu były w zupełnym klinczu, wzajemnie oprotestowując swoje wuzetki. Każda miała własną koncepcję, która nie podobała się sąsiadowi. Występując o warunki zabudowy dla naszej inwestycji, dostaliśmy propozycję od ówczesnej naczelnik Wydziału Realizacji Urbanistycznej Biura Architektury i Planowania Przestrzennego m.st. Warszawy Marii Głodkowskiej, że albo spróbujemy skoordynować działania inwestorów w tym rejonie, albo wszyscy poczekają na plan zagospodarowania – mówi architekt Mariusz Ścisło z FS&P Arcus.