Kolejką jaskrawo po oczach – o Pomorskiej Kolei Metropolitalnej Grzegorz Stiasny
Podróż pomorską koleją jest też ciekawym doświadczeniem krajobrazowym. Rozpoczyna się iście metropolitalnie – pętlą nad głównymi ulicami dolnej części Gdańska, aby zaraz wjechać w malownicze tereny zalesionych wzgórz. Elementem identyfikującym poszczególne stacje są jaskrawoczerwone, stalowe półwiaty, których powierzchnie ożywiają floralne grafiki Anny Waligórskiej wykonane jako perforacje – pisze Grezgorz Stiasny.
Budowa Pomorskiej Kolei Metropolitalnej ułatwiła w pierwszym rzędzie połączenie śródmieść Gdańska i Gdyni z rozbudowywanym portem lotniczym im. Lecha Wałęsy. Ale nie tylko. Zróżnicowanie fizjograficzne Gdańska sprawia, że miasto podzielone jest de facto na dwie równoległe względem siebie części. Historyczną część dolną, położoną na poziomie morza, i rozciągający się na dochodzących do stu metrów morenowych wzgórzach taras górny, na którym rozwijały się osiedla mieszkaniowe z drugiej połowy XX wieku. Te tereny są intensywnie urbanizowane do dziś, a ich połączenie stanowi jeden z głównych problemów miasta.