Architektura low-tech – tradycja i innowacja
Bądźmy świadomi, jakie są zalety naturalnego budowania. Beton możemy tylko przemielić, a ściana ze słomy może być kompostowana albo służyć dalej. Stare budynki z gliny daje się przerobić na tynki lub nawet na nową konstrukcję. W taką właśnie stronę ma iść rewolucja w budownictwie, i to już po prostu mamy. O wyzwaniach i możliwościach architektury low-tech – odkrywanej dziś w Polsce na nowo – mówią przedstawiciele Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Budownictwa Naturalnego.
Chcemy budować w Polsce więcej dobrych, trwałych domów, które nie szkodzą ludziom i środowisku. Promujemy używanie materiałów odnawialnych, o prostym procesie produkcji, takich jak drewno, słoma, konopie, glina, czy wapno. Edukujemy, patronujemy szkoleniom i ekologicznym rozwiązaniom. Te słowa witające wchodzących na stronę internetową Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Budownictwa Naturalnego pokazują nastawienie na stopniowe ewolucyjne zmiany. W jakim punkcie tego procesu się znajdujemy? W Polsce w ostatnich latach buduje się coraz więcej. Czy udział budownictwa naturalnego wzrasta czy spada?
Anna Zawadzka-Sobieraj: Po prawie dekadzie projektowania w obszarze budownictwa naturalnego w ostatnich kilku latach mamy zdecydowany wzrost zapytań projektowych. Na początku naszej drogi prawie wszyscy nasi klienci to były osoby pasjonujące się ekologią, bardzo ważnym elementem spójnego i istotnego dla nich zbioru wartości. Zwykle dysponowały niewielkim budżetem i były nastawione na realizację domu metodą gospodarczą. Natomiast od paru lat mamy coraz więcej klientów, którzy po prostu oczekują dobrej klasy projektu i realizacji. To najczęściej dobrze sytuowane rodziny. Wartości ekologiczne niekoniecznie były podstawą ich życia. Teraz, w dobie kryzysu klimatycznego i wzrostu świadomości, stawiają na ekologiczne budownictwo, bo chcą, żeby ich dzieci dorastały w zdrowym domu. Aspekty ekologii, energooszczędności, odnawialnych źródeł energii też są istotne. W pandemii ta zmiana jeszcze bardziej się chyba pogłębiła. Więcej ludzi się do nas odzywa, bo pojawiły się możliwości pracy zdalnej, czego efektem jest częstsza chęć wyprowadzki na wieś.
Wojciech Owczarzak: Prowadzę warsztaty z tynków glinianych. To zajęcia dla osób, które chcą w przyszłości dotknąć ściany z gliny w swoim domu. Ściany, która będzie zdrowa i będzie miała w sobie pierwiastek natury. Cztery, pięć lat temu liczba chętnych wystarczała na dwa do trzech warsztatów w roku. W zeszłym i w tym roku zainteresowanych osób było więcej. Zajmuję się też zawodowo kładzeniem w domach tynków glinianych. W ostatnich dwóch latach są to nie tylko domy ze słomy, ale także konwencjonalne, z białej czy czerwonej cegły. Coraz więcej ludzi zakupuje zatem tynki gliniane.
Jan Dowgiałło: Siłą rzeczy, gdy się buduje wszystkiego więcej, zwłaszcza domów jednorodzinnych, jak teraz w Polsce, to też więcej ich powstaje z naturalnych materiałów. Ale ich zastosowanie to ciągle mały ułamek. Nie licząc do tego więźb dachowych, które są wszędzie robione z drewna.
Szymon Sarnicki: Buduje się zdecydowanie więcej w technologiach naturalnych. Świadomość jest wyższa. Gdy dwanaście lat temu mówiło się o tynkach glinianych, nie było oddźwięku, zero pojęcia, a teraz już zazwyczaj ludzie je kojarzą. Ale to nie jest istotna część rynku.
A.Z.-S: Ten wzrost nie nadąża ani za ogólnym wzrostem budownictwa w Polsce, ani za trendami na Zachodzie.