Budynek serwerowni w Poznaniu
To przykład nowego typu architektury przemysłowej, podporządkowanej specyfice przechowywania wirtualnych danych. Nieco enigmatyczny charakter obiektu wydaje się dobrze oddawać plastycznie wyobrażenie cyfrowej ery, w której żyjemy – o realizacji ELD Poland pisze Grzegorz Stiasny.
W południowo-zachodniej części Poznania, za zjazdem w Krzesinach i bocznicami dworca towarowego, rozciąga się lokalna dzielnica przemysłowo-składowa. Miasto zaplanowało jej rozwój jako Centrum Logistyczne Franowo-Żegrze, zakładając wymianę starych hal na nowe obiekty produkcyjne, składy, magazyny i inne budynki usługowe. Jedną z pierwszych takich realizacji jest enigmatyczny, czarny obiekt, usytuowany na najbardziej wysuniętym w stronę centrum narożniku ul. Dziadoszańskiej. Jego układ przestrzenny przypomina klasyczny budynek techniczny: od frontu, wzdłuż ulicy, podłużna bryła trzykondygnacyjnego biurowca, a w głębi – magazynowy prostopadłościan. Jednak nie składuje się tu przedmiotów, to... magazyn danych. Funkcję zdradzać ma już sama architektura. Biurowiec ma szklaną fasadę obudowaną gęstym pionem żyletkowych osłon, przypominających radiatory chłodzące komputerowe procesory. Żyletki pogrupowane są w abstrakcyjne, geometryczne układy niczym rzędy kodów z animowanej czołówki filmu Matrix. Sercem całego zespołu jest wspomniany prostopadłościan, otoczony perforowanymi ekranami z metalu. Tworzą one wokół obiektu tzw. klatkę Faradaya – osłonę chroniącą przed polem elektromagnetycznym.