Teoria i praktyka według Jacka Wesołowskiego
Czym jest architektura? Jaką rolę powinna pełnić? Publikujemy esej dr. hab. inż. arch. Jacka Wesołowskiego, kierownika Zakładu Urbanistyki i Rewitalizacji Miast w Instytucie Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej, profesora PŁ.
Z działaniami i formami, które składają się na teorię architektury, bywa różnie. Chociaż na dłuższą metę kształtowały krajobraz architektoniczny, to recepcja ich bywała groteskowa. Weźmy skrzydło Franciszka I zamku w Blois, jeden z pionierskich przejawów francuskiego renesansu: innowacyjny, przeładowany gzyms jest za ciężki dla zwieńczenia ściany, dekoracja porządkowa wydaje się wtórnie nałożona, a okna rozmieszczone bez wyraźnego rytmu. Z sąsiednim, późniejszym skrzydłem Mansarta zachodzi relacja pozwalająca niegdyś historykowi R. Blomfieldowi stwierdzić, że to demonstracja różnicy dzielącej dzieło architekta od dzieła majstra budowlanego: powściągliwość i uporządkowane dostojeństwo wykształconego umysłu od nieustającej pewności siebie ambitnego rzemieślnika.
Teorie dotyczą również urbanistyki. W klasycznej postaci chodziło o odpowiednio piękną formę, co przekładało się na obecność miejsc charakterystycznych, na odpowiednią ekspozycję dominant, na proporcje ulic i placów.
Dzisiaj poszukiwanie pięknej formy w urbanistyce należy do przeszłości. Agenda huczy od efektownych terminów obiecujących formę miasta zdolną przeprowadzić je przez wyzwania XXI wieku. Teorie te mają szlachetne cele i proponują pożyteczne rozwiązania. Jednak na styku z klasycznym miastem potrafi iskrzyć. Oto łódzki plac Wolności – jedyne w tym mieście komponowane wnętrze urbanistyczne – ma zostać zadrzewiony w stopniu niweczącym charakterystyczną sylwetę wlotu Piotrkowskiej i zacierającym jego unikatowy, ośmioboczny kształt.
Czyż nie jest to współczesna forma pewności siebie ambitnego rzemieślnika? Nowa teoria zabija starą, mimo że ta stara nie została zdezawuowana jako sprzeczna z wymogami urbanistyki. „Greenwashing” ten jest jednak na rękę autorom projektu: architektom, bo mogą się wykazać „innowacyjnością” i urzędnikom, bo mogą przykryć spektakularnym „zalesieniem” wieloletnią politykę usuwania drzew z miejskiej przestrzeni (dlaczego na rękę konserwator zabytków – nie wiadomo). Fundamenty klasycznej teorii formy urbanistycznej na naszych oczach rozpadają się w proch. Czy należy spodziewać się parku na płycie Piazza San Pietro i Place Vendôme?