Młodzi do Łodzi: prezentacja liderek Miastopracownia
O łączeniu pracy z przyjaźnią, prowadzeniu autorskiej pracowni oraz byciu kobietą w architekturze rozmawiamy z Barbarą Nawrocką i Dominiką Wilczyńską z Miastopracowni.
Znam Was już całkiem długo i od kiedy pamiętam zawsze działałyście razem. Jak to się zaczęło?
Barbara Nawrocka: Wyobraź sobie, że kogoś poznajesz i na dzień dobry mówisz hej, zróbmy razem konkurs. Zrobiłyśmy go i wygrałyśmy i od tego czasu pracujemy razem. Wydaje mi się, że to dość typowa droga: ludzie najpierw robią razem projekty konkursowe, a potem zaczynają na poważnie współpracować.
Dominika Wilczyńska: Miałyśmy wspólną cechę – taką studencką, architektoniczną werwę, która nie pozwala usiedzieć w spokoju. Wieczorem w ramach relaksu trzeba było coś zaprojektować. Ten młodzieńczy entuzjazm nas połączył. Zaczęło się od przyjaźni i konkursów. Założyłyśmy kolektyw Palce Lizać, który zajmował się działaniami przestrzenno-architektoniczno-artystycznymi i społecznymi. Po kilku latach potrzebowałyśmy umocowania w systemie prawno-administracyjnym.
BN: Aktywności kolektywu bardzo mocno opierały się na działaniach happeningowych i naszej obecności w przestrzeni publicznej. Robiłyśmy sobie razem przygody. Fajne jest to, że razem się kształtowałyśmy: ucząc się, wchodząc w nowe projekty. Nakręcałyśmy się wzajemnie na robienie coraz to nowych rzeczy, zawiązywała się między nami więź.
DW: Kolektyw stał się naszym medium, pozwalał nam doświadczać architektury w sposób inny niż tylko rysowanie projektów w AutoCAD-zie. Chciałyśmy wychodzić w przestrzeń, badać jak się w niej żyje, co powinno się zmienić, a co dobrze działa. Chodziło o to, żeby doświadczać otoczenia i zbierać relacje jego użytkowników/-czek, a potem wykorzystywać to w pracy.