17. biennale architektury. Miniprzewodnik
Co warto zobaczyć podczas tegorocznego weneckiego biennale architektury? Jego wystawy można oglądać do 21 listopada, a my tymczasem prezentujemy osobisty przewodnik krakowskich architektów, którym, mimo obostrzeń związanych z pandemią, udało się dotrzeć do Wenecji.
Wenecjanie, przyzwyczajeni do okresowych i powtarzających się katastrof, do aqua alta po epidemie, podjęli decyzję o otwarciu wystaw biennale. Na tle miasta, w którym turyści mówią ciszej, jego przekaz brzmi mocniej. Temat tegorocznej wystawy został sformułowany w formie pytania: How will we live together? – Jak będziemy żyć razem? Zadał je kurator wystawy Hashim Sarkis. To nauczyciel i praktyk urodzony w Libanie. Profesor i dziekan Szkoły Architektury i Planowania w Massachusetts Institute of Technology, będący historykiem sztuki, psychologiem i architektem. Architektura, jej wyraz przestrzenny i kulturowy, jak pisze Sarkis, inspiruje sposób w jaki żyjemy razem, a architekt staje się organizatorem i opiekunem tej wspólnej umowy przestrzennej. Wystawa główna w Wenecji w tym roku prezentuje prace 112 uczestników z 46 krajów. Podzielona została na pięć tematów. Trzy pokazywane są w Arsenale: Among Diverse Beings, As New Households, As Emerging Communities, a dwa w centralnym pawilonie: Across Borders i As One Planet. Wystawy poszczególnych krajów wypełniają pawilony, Arsenał i obecne są w przestrzeni miasta, reprezentując 61 narodowości. Trzy kraje wypowiadają się po raz pierwszy – Grenada, Irak i Uzbekistan. Złoty Lew za całokształt twórczości został wręczony podczas ceremonii otwarcia biennale 22 maja Rafaelowi Moneo. Przyznano ponadto specjalnego Złotego Lwa in Memoriam Linie Bo Bardi. Pozostałych laureatów poznamy z końcem sierpnia.
O wystawach głównych
W telefonicznej relacji na gorąco mówiliśmy: Przyjechaliśmy tutaj… i, wiesz, na razie biennale jest jeszcze takiej „niezużyte”. Wystawy mają swoje życie, które trzeba przewidzieć. To ciekawe, że część ekspozycji tego biennale bierze ich trwanie pod uwagę, czyniąc z czasu narzędzie projektowe. Ktoś posadził maleńkie świerki, które rosną pod świetlówką, a potem podobno zostaną gdzieś zasadzone. W jednym z pawilonów mnożą się pod szkłem grzybnie o fantastycznych kształtach i kolorach, które zmieniają się w czasie. Na środku jednej z sal powstał skomplikowany geometrycznie wzgórek ułożony z bloczków wydrukowanych z ziemi na ploterze 3D, porastany przez wątłe na razie trawki i grzybnie. Można sobie wyobrazić, jak ta żywa masa zmienia się, jaka będzie w listopadzie. Ale i materia nieożywiona ukazuje swoją zmienność. W Arsenale urządzono pomieszczenie z rysunkiem planu Wenecji ułożonym na posadzce z łamliwych płytek, które kruszą się stopniowo pod nogami zwiedzających, jak sama Wenecja pod stopami turystów. Fotografie na ścianach mają dokumentować ten proces destrukcji. Wystawa główna w Arsenale to także połączenie obserwacji socjologicznych, prezentacji mody dla ciąż transpłciowych, zabaw formalnych w postaci architektonicznych budek dla ptaków, poszukiwań konstrukcyjnych i formalnych w światach geometrii nieeuklidesowych, ale i zwykłych, „porządnych” modeli. Zadziałała tu stała już biennalowa formuła zestawienia różnych form wypowiedzi. Siłą i lapidarnością przekazu wyróżniają się znakomite rzeźby i instalacje Alana Wexlera – stół podzielony ścianami, stół z naczyniami połączonymi, czyli filiżankami kawy, stół, którego można użyć tylko razem. Te sytuacje artystyczne dobitnie pokazują, że nawet oddzieleni żyjemy razem, że architektura może być narzędziem opresji, ale także środowiskiem budowania wspólnoty. Wystawa w Arsenale wraz ekspozycjami narodowymi, zwieńczona instalacją na nabrzeżu, to zwykle nasz ulubiony fragment biennale. I tym razem najbardziej zapadł nam w pamięć. Tegoroczna ekspozycja główna w Giardini wydaje się nadmiernie skierowana ku danym i rozważaniom teoretycznym, podlanym sosem kryzysów klimatycznych i społecznych. To niemodne twierdzić tak w dzisiejszych czasach, ale mózg architekta w pewnej chwili dramatycznie woła o schronienie. Tutaj otrzymuje je raczej w postaci kapsuły kosmicznej – dobre i to, ale z ulgą przychodzi wydostać się z powrotem do ogrodów, by zgłębiać prezentacje w pawilonach. Wśród nich wyróżnia się wystawa Trouble in Paradise pod kuratorską opieką kolektywu PROLOG+1 w pawilonie polskim, nieprzeładowana informacjami, z pięknie podanymi projektami i modelami. Nasz syn głaskał polskie znaki na fotografii wyimaginowanego polskiego wiejskiego pejzażu z unijnym asfaltem, koleinami, popegeerowskimi blokami, silosami, słupami energetycznymi i niedokończonymi domami. My, pozostawiając ocenę naszej narodowej ekspozycji tym, którzy patrzą z zewnątrz, słuchamy co mają nam do powiedzenia inni.
Ekspozycja duńska
Tytuł: con-nect-ed-ness, kurator: Marianne Krogh
U Duńczyków opowieść o wodzie. Kompozycja ceglanych płaszczyzn ścian pawilonu została dopełniona strukturami zaprojektowanymi przez Lundgaard & Tranberg Architects. Ażury drewnianych konstrukcji z donicami dla roślin, w pomieszczeniu wejściowym wyspa, której powierzchnię ułożono z rozbiórkowych płyt podłogi sportowej przywiezionymi z jakiejś sali gimnastycznej. Po obrzeżach i zakamarkach miejsca do siedzenia. W środku, wewnątrz pawilonu, woda – stojąca, płynąca, parująca i skraplana. To woda, która zbierana jest z dachu i została współmieszkańcem tych przestrzeni. Płynie pod stopami, wokół wyspy, trzeba przekroczyć strugę na betonowej posadzce, by wejść dalej, krople kapią z folii rozciągniętej pod dachem jednego z pomieszczeń, wyłapującej wilgoć z powietrza. Można się jej napić – piękny jest pomysł kranu, którego nie da się uruchomić samemu, bo kurek jest zbyt daleko od wylewki. Pokazuje to w lapidarny i skuteczny sposób, jak fizyczne ograniczenie zmusza do współdziałania. Ask a friend – głosi napis. Woda zamknięta w obiegu i uzupełniana przez deszcze jest używana do podlewania ziół rosnących w donicach, a te z kolei do przygotowania herbatki z ziół, podawanej odwiedzającym. Ten ekosystem to opowieść o tworzeniu mikroklimatu, o syntezie architektury, wody i roślin. Ze szklaneczkami w dłoniach słuchają jej odwiedzający, przyglądają się ruchowi wody, zmianom jej postaci. Zastanawia przy tym fakt czysto budowlany: jak długo przetrwałby ten budynek narażony na stałe działanie wilgoci? Jednak żywot wystawy jest ściśle określony, stanowi ona zestaw rozwiązań na przyszłość, propozycji rozsądnego gospodarowania wodą, które można czytać jak poradnik przetrwania.