Urszula Forczek-Brataniec
Moim zdaniem to konieczność, by architekt krajobrazu uczestniczył w każdym projekcie zagospodarowania terenu. O betonozie, placach miejskich i multidyscyplinarności z Urszulą Forczek-Brataniec rozmawia Maja Mozga-Górecka.
Rewitalizację parku w Starachowicach przeprowadzono m.in. z funduszy europejskich przeznaczonych na wspieranie bioróżnorodności. Jak to zadanie zostało zrealizowane i jak wpłynie na tamtejszy ekosystem?
Fundusze na ten park były dwa: rewitalizacja i bioróżnorodność. Ten drugi zapewnił nam spory komfort działania w zakresie przyrodniczym. Pamiętajmy, że ów obszar to przede wszystkim park leśny, a więc dość ustabilizowany ekosystem z poszyciem o wspaniałych wartościach przyrodniczych, z efektownymi paprociami, zawilcami i roślinnością atrakcyjną o różnych porach roku. Występuje tam np. lilia złotogłów – rzadki, chroniony w Polsce gatunek.
Te cenne przyrodniczo tereny były bardzo zaniedbane – trzeba je było uporządkować, poddać pielęgnacji, sprawdzić stan zdrowotny drzew i dokonać koniecznych korekt, ograniczając wycinkę do minimum. A to wszystko, by wydobyć i udostępnić ich naturalne piękno. Stąd odpowiednio wytyczone ciągi piesze, a także pomost drewniany, który prowadzi przez ogrody deszczowe. Dzięki wcześniejszym konsultacjom społecznym dostaliśmy szczegółowe wskazówki od mieszkańców, którzy oczekiwali, że po rewitalizacji w parku znajdą się: właśnie ogród deszczowy, ogród czterech pór roku, naturalistyczny i egzotyczny. Ten ostatni sprowadza się do jednej centralnie położonej rabaty z różanecznikami i leszczynowcami. Pozostałe oparte są o gatunki rodzime, które wzmacniają zasoby biologiczne.