Trudny przypadek dziedzictwa
O tym, w jaki sposób skutecznie chronić powojenną architekturę, co z jej zasobu wybrać i jakimi kryteriami przy tym się posługiwać dyskutowano podczas zorganizowanej w Warszawie konferencji Ochrona dziedzictwa architektury i urbanistyki drugiej połowy XX wieku. W czasie spotkania podjęto też rzadko poruszany temat niszczenia na masową skalę archiwalnej dokumentacji PRL-owskich biur projektowych – pisze Agnieszka Dąbrowska.
Zmodernizowane z poszanowaniem dla przeszłości i praw autorskich powojenne budynki to w Polsce rzadkość. Więcej mamy przykładów wyburzeń, ale ostatnio też architektonicznych pastiszy, stanowiących luźną interpretację zastanej, oryginalnej formy. W Warszawie zostały w ten sposób unowocześnione Teatr Powszechny i Dworzec Wschodni, a wkrótce zobaczymy także odtworzoną z nowych materiałów Rotundę oraz całkiem nowy – choć jednak zawierający w sobie zabytkowy szkielet dawnej konstrukcji – dom towarowy Smyk.
Temat jest jednak gorąco dyskutowany i sytuacja zaczyna się zmieniać. W 2016 roku, po długiej batalii prowadzonej przez organizacje społeczne, do stołecznej gminnej ewidencji zabytków trafiło kilkadziesiąt powojennych obiektów („A-m” 1/2017). Dało do tego asumpt pismo Generalnego Konserwatora Zabytków z lutego ubiegłego roku, które pozwala uznać za zabytki dobra kultury współczesnej. Ze skomplikowaną materią do tej pory często niechcianego dziedzictwa PRL-u zmierzyli się w listopadzie uczestnicy konferencji Ochrona dziedzictwa architektury i urbanistyki drugiej połowy XX wieku zorganizowanej w Warszawie przez Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków, Instytut Historii Architektury i Konserwacji Zabytków Politechniki Krakowskiej, SARP oraz Narodowy Instytut Dziedzictwa.