Alternatywna architektura mieszkaniowa
Jak możemy i jak chcielibyśmy mieszkać w Polsce w kolejnych dziesięcioleciach XXI wieku? Kupować takie metraże, na jakie nas stać – czyli bardzo małe? Czekać, aż tanie lokale zbuduje rząd lub samorząd? A może działać grupowo, szukając alternatywnych form realizacji mieszkań? I kwestia najważniejsza dla projektantów: jak w mieszkaniowym problemie odnaleźć Architekturę – zastanawia się Grzegorz Stiasny, przytaczając 10 najciekawszych obiektów mieszkaniowych zrealizowanych w ostatnich latach w Polsce i w Europie.
Wstyd mi za mój kraj! Za ten i za poprzedni rząd... Coraz częściej słychać utyskiwania na marną jakość pomysłów serwowanych nam przez rządzących. Jako architektowi jedna z ważnych niezałatwionych od dziesięcioleci spraw jest mi szczególnie bliska: Polacy mają problem mieszkaniowy. Ten szczególny rodzaj wstydu polega na tym, że w Europie mieszkań nie brakuje. Przeciwnie – w niektórych krajach domów jest za dużo.
Jednym z głównych mierników pokazujących trudność z pozyskaniem własnego miejsca życia jest tzw. wskaźnik przeludnienia. Określa on odsetek osób zajmujących przeludnione mieszkania, biorąc pod uwagę liczbę pomieszczeń dostępnych w gospodarstwie domowym, jego wielkość oraz wiek jego członków i ich sytuację rodzinną. Najwyższe wskaźniki przeludnienia wśród państw członkowskich UE odnotowano w Rumunii (52,3 %), na Węgrzech (44,6 %), w Polsce (44,2 %; dane Eurostatu za 2014 rok). Najniższe mają: Belgia (2,0 %), a z dużych europejskich państw Hiszpania (5,0 %) i Niemcy (6,0 %). W Holandii, w tłustych latach na przełomie XX i XXI wieku rząd subsydiował budowę nowych mieszkań i domów tak, by każdy chętny Holender mógł przenieść się do nowego lokum (tzw. program Vinex).
W tej operacji w ciągu 10 lat (1995-2005) wybudowano ponad milion mieszkań i domów, tworząc całe dzielnice wokół dużych i średnich miast. Doprowadziło to do odnowienia zasobów mieszkaniowych w skali kraju. W związku z tym Holandia przoduje w rankingu walki z tzw. deprywacją mieszkaniową, definiowaną jako odsetek osób zajmujących mieszkania uważane za przeludnione i o niskiej jakości, na przykład takie, jak w Polsce w tzw. starych zasobach, czyli w rozpadających się, najczęściej komunalnych kamienicach w centrach miast.
Nasz kraj sprawy mieszkaniowe pozostawiał głównie zaradności samych obywateli. Wydawało się, że pęd jednostek ku własności – posiadaniu domu czy mieszkania – ogarnie wszystkich Polaków. Tym najbiedniejszym wybuduje się socjalne bloki na przedmieściach, a mniej zamożnym, których nie stać na kupno lub wynajem lokalu na wolnym rynku, zaoferuje się wzorowane na modelu francuskim mieszkania na wynajem o umiarkowanych czynszach budowane poprzez spółki zwane Towarzystwami Budownictwa Społecznego (TBS). Tak minęło 20 lat, pojawiło się nowe pokolenie głodnych mieszkań obywateli i społeczny consensus w sprawie modelu mieszkaniowego zaczął się załamywać.