Rozmowa z Michałem Kapturczakiem, współautorem centrum Muzeum Wsi Mazowieckiej
W konserwatorskich projektach zawsze w jak największym stopniu staramy się zachować substancję zabytkową, ale to co nowe, robimy nowocześnie – o współpracy z konserwatorami zabytków i szczerości w architekturze z Michałem Kapturczakiem rozmawia Maja Mozga-Górecka.
Muzeum Wsi Mazowieckiej opiekuje się wiejskim skansenem: drewniane chaty, słoma na dachu, sama skromność. Centrum Kulturalno-Rekreacyjne zbudowane dla muzeum ma kubaturę ponad 50 tys. m3. Każda z części jest kilkakrotnie wyższa od człowieka. Nie miał Pan poczucia, że robi budynek „przeskalowany”?
Obiekt rzeczywiście jest bardzo duży kubaturowo, ale ma tylko trzy kondygnacje. Nie stoi w bezpośrednim sąsiedztwie skansenu, pomiędzy znajdują się budynki administracyjne i hotelowe o podobnej skali. Wiele funkcji zlokalizowaliśmy w piwnicy. Cały program funkcjonalny określony został w warunkach konkursowych, a naszym zadaniem było tę olbrzymią, nagromadzoną w jednym obiekcie funkcję wpasować w architekturę na tyle kameralną, na ile to było możliwe.
Każdej przypisali Państwo żywioł, sali koncertowej – „sacrum”. Będą tam grane tylko msze i psalmy?
Chodziło nam o szersze odniesienie – do kultury, rozwoju intelektualnego i duchowego. Nie jest to dom modlitwy, ale miejsce, gdzie człowiek może wznieść się poza przyziemną egzystencję. Sala koncertowa to miejsce, gdzie można wysłuchać muzyki, patrząc przez olbrzymie okno na las, przebywać ze sztuką, muzyką i pięknem.