Tu nic się nie stało – 16. Biennale Architektury w Wenecji
Mocne wypowiedzi są na tegorocznym biennale rzadkością, bowiem temat Freespace i manifest kuratorek nie stwarzały solidnej podstawy do odkrywczych interpretacji. Ich wybór ma jednak niezaprzeczalną zaletę – wszystkie prezentowane pracownie, wszystkie zanalizowane w ramach wystawy głównej dzieła, są znaczące i stanowią ważny głos mistrzów architektury – weneckie biennale relacjonuje Ewa P. Porębska.
Gdyby ktoś mnie zapytał, co szczególnego zdarzyło się na tegorocznym weneckim biennale, odpowiedziałabym, że nic. To jedna z mniej ciekawych międzynarodowych wystaw architektury w Wenecji, jakie odwiedziłam. Być może w przyszłości będzie się wspominać, że odczytano podczas niej manifest projektantek. Tak jak przedstawicielki innych środowisk również architektki domagają się równego traktowania niezależnie od płci, religii, narodowości, pochodzenia. Jednak zamknięty charakter imprezy (teren Giardini w trakcie tzw. dni otwartych dostępny jest tylko dla uprzywilejowanych), towarzyski klucz powiadomień, a co za tym idzie mała liczebność zebranych (około 100 osób) i dziwnie archaiczne uzbrojenie uczestniczek (kokieteryjnie kojarzące się wachlarze), sytuuje to wydarzenie wyłącznie jako symboliczne.