Powojenny modernizm prawem chroniony
Batalia o ochronę dziedzictwa powojennego modernizmu w Warszawie pokazuje, że oddolne ruchy i organizacje pozarządowe mogą mieć realny wpływ na działania odpowiednich służb. Dzięki zaangażowaniu społeczników w sierpniu 2016 roku do warszawskiej gminnej ewidencji zabytków trafiło 90 nowych obiektów. Tym samym stolica zyskała pokaźną liczbę nowych zabytków, choć może bardziej zasadne byłoby stwierdzenie, że je „odzyskała” – pisze Patrycja Jastrzębska.
W sierpniu 2016 roku roku do warszawskiej gminnej ewidencji zabytków trafiło 90 nowych obiektów. Tym samym stolica zyskała pokaźną liczbę nowych zabytków, choć może bardziej zasadne byłoby stwierdzenie, że je „odzyskała”. Pod ochronę trafiły m.in. osiedle Sady Żoliborskie, Muzeum Plakatu, podziemna część dworca Warszawa Śródmieście, Dom Artysty Plastyka ZPAP, dom architekta Wojciecha Zabłockiego na Żoliborzu, księgarnia Uniwersus, gmach Węgierskiej Ekspozytury Handlowej, charakterystyczny „Młotek” – budynek mieszkalny przy ulicy Smolnej 8 czy pawilon wystawowy SARP.
Przeważają budynki, które powstały po 1956 roku, a zatem reprezentujące nurt powojennego modernizmu. Dotychczas tego typu budowle z rzadka podlegały ochronie. Wiązało się to bezpośrednio z ustawą o ochronie zabytków z 2003 roku. Problematyczny okazał się jej zapis definiujący zabytek jako: nieruchomość lub rzecz ruchomą, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową. Interpretacja zapisu nie była jednorodna ani wśród konserwatorów zabytków, ani w gronie specjalistów. Bo czy socrealistyczny MDM można zaliczyć do dzieł epoki minionej, a modernistyczne i późniejsze Sady Żoliborskie już nie? Granice okazują się płynne i umowne. Ale kwalifikacja „zabytku” coraz bardziej przesuwała się w stronę współczesności.