Jerzy Grochulski
Przez długie lata uważałem się za romantyka, ale coraz bardziej się przekonuję, że to pozytywizm jest właściwą odpowiedzią na współczesne wyzwania – mówi z rozmowie z Mają Mozgą-Górecką Jerzy Grochulski.
Podczas lipcowego kongresu Międzynarodowej Unii Architektów w Kopenhadze wybrano Pana Profesora wiceprezydentem tej organizacji. W nowych władzach UIA ma Pan m.in. reprezentować Europę Środkowo-Wschodnią. Jakie są w tej chwili największe wyzwania w tym regionie?
Chodzi o tzw. Region II, który oprócz państw byłego bloku wschodniego obejmuje także kraje bałkańskie, Turcję, Cypr, Grecję, Maltę oraz bliską Azję, w tym Syrię, Liban, Palestynę i Izrael. W tej chwili najpilniejszym wyzwaniem, z jakim jako prezydent tego regionu muszę się zmierzyć, jest wpływ międzynarodowych konfliktów na funkcjonowanie UIA. W czasie ostatniego Zgromadzenia Ogólnego Litwa, Łotwa, Estonia złożyły formalny wniosek o wystąpienie z Unii, uzasadniając go tym, że wśród członków UIA wciąż znajduje się Stowarzyszenie Architektów Rosji, które formalnie nie potępiło inwazji na Ukrainę. Ostatecznie przyjęto rezolucję o zdecydowanie mniej radykalnym brzmieniu niż na poprzednim, madryckim Zgromadzeniu Ogólnym. UIA jest ciałem apolitycznym i nie ma w niej jednoznacznego poglądu na rosyjską agresję. Oponenci rezolucji zwracają uwagę, że dotychczasowe konflikty zbrojne nie skutkowały wyłączeniem reprezentantów danego kraju z obrad. W moim wystąpieniu deklarowałem wolę neutralizowania podziałów, choć mam pełną świadomość zniszczeń, do jakich wojna w Ukrainie prowadzi zarówno w sferze humanitarnej, jak i zasobów kultury materialnej. Poza tym, w moim przekonaniu, duża część rosyjskich architektów jest przeciwna wojnie, czego bez narażenia się na poważne represje nie może publicznie artykułować. Przede wszystkim wektor naszej pracy w Unii powinien być skierowany na kwestie merytoryczne. A tych jest zatrzęsienie. Począwszy od skutków kryzysu klimatycznego, katastrof naturalnych, m.in. szalejących obecnie pożarów czy niedawnych trzęsień ziemi, albo problemów z dostępem do wody, przez braki materiałów budowlanych i kończące się zasoby surowców po katastrofy humanitarne, jakie z braku wody i infrastruktury technicznej obserwujemy np. w fawelach, czy demograficzne – jak przeludnienie i bezdomność. Stoimy też przed wyzwaniem wielkich migracji ludności.