Radykalne nauczanie – projekt z misją

2015-11-25 17:42 Tekst: Maja Mozga-Górecka
radykalne nauczanie 1
Autor: archiwum serwisu Wystawa Radykalne nauczanie. Jedna z metod nauki stosowanych w Valparaiso – poetycki akt otwarcia miejsca, Open City, Ritoque, Chile, 1971. Case study: Ignacio Gonzalez Galan. Fot. dzięki uprzejmości Archivo Histórico Jose Vial, Escuela Arquitectura y Diseño, Pontificia Universidad Ca tólica de Va lparaiso/serwis prasowy

Dzięki organizatorom festiwalu projektowania miasta Warszawa w budowie mogliśmy zobaczyć w stolicy wyróżnioną na biennale w Wenecji wystawę Radykalne nauczanie. Pokazuje ona nowatorskie metody nauki na wydziałach architektury w drugiej połowie XX wieku. O tym, że uczelnie dziś w coraz większym stopniu faworyzują profesjonalizację i toną w biurokratycznym nadzorze, który same sobie narzuciły, mówi Beatriz Colomina, profesor architektury na Uniwersytecie w Princeton i kuratorka ekspozycji.

Co jest radykalnego w zagadnieniu siatki o dziewięciu polach opracowanym dla studentów przez grupę tzw. Texas Rangers z Austin School of Architecture? To jedno z klasycznych ćwiczeń architektonicznych wspomniane zostało na warszawskiej wystawie Radical Pedagogies, której jest Pani kuratorką.

Termin „radykalny” jest dziś rozumiany przeważnie w bardzo prosty sposób. Oznacza pogląd lub działanie, które podważa przyjęte normy. W istocie jednak słowo to pochodzi od łacińskiego radix, czyli korzeń. A zatem pierwotne jego znaczenie wiąże się z powrotem do korzeni, podstaw, fundamentów. W latach 60. i 70., którym poświęcona jest nasza wystawa, zachodziły radykalne zmiany dotyczące niemal każdego aspektu życia społecznego, m.in. metod nauczania. Niektóre ze zmian w obszarze pedagogiki przyjmowały wówczas formy radykalne w pierwszym znaczeniu tego słowa – były rewolucyjne czy transgresywne. Inne natomiast skupiały się właśnie na powrocie do korzeni. We Włoszech mamy przykład Aldo Rossiego. Postulował powrót architektury do archetypów, podstawowych form, które zapamiętał z dzieciństwa. W Stanach kryzys w architekturze dostrzegali m.in. John Hejduk oraz pozostali członkowie Texas Rangers. Według nich architektura powinna była wrócić do korzeni i zacząć wszystko od nowa. Na naszej wystawie można znaleźć bardzo wiele znaczeń słowa radykalny, w tym także kilka przykładów radykalizmu politycznego. Jednak najbardziej zaskakujące jest, moim zdaniem, właśnie to znaczenie, które większość osób kojarzy z konserwatywnym podejściem do architektury. Problem siatki o dziewięciu polach można uznawać za jedną z tradycyjnych form rozumienia architektury jako odrębnej dyscypliny. W istocie jednak działalność Texas Rangers była reakcją na metody nauczania wywodzące się z École des Beaux-Arts oraz z politechnik, i jako taka nie miała konserwatywnego charakteru.

Niektóre z prezentowanych na wystawie przypadków zbiegły się w czasie z radykalnymi ruchami politycznymi i protestami studentów, które miewały bardzo gwałtowny przebieg. Na przykład w 1969 roku podpalony został gmach wydziału architektury Yale University zaprojektowany przez Paula Rudolpha. Warszawska wystawa prezentowana jest na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Wydaje się oczywiste, że ma jakąś misję do wypełnienia.

W ramach Radical Pedagogies badaliśmy różnoraką działalność edukacyjną. Niektóre z prezentowanych postaci miały na celu radykalną zmianę polityczną. Ale zajmowaliśmy się także tymi, którzy postulowali jedynie autonomię architektury – jej niezależność od wszystkich politycznych czy społecznych ruchów tamtego okresu. To rzeczywiście jest projekt z misją. Motywowała mnie myśl, że jesteśmy świadkami głębokiego kryzysu w praktycznie każdym obszarze: nasza planeta umiera, mamy nierozwiązane olbrzymie problemy, takie jak migracja, gwałtowna urbanizacja, starzenie się populacji. Skutki gwałtownych zmian technologicznych ostatnich 50 lat widać w każdej dziedzinie życia, również w architekturze. Można tu łatwo znaleźć analogię do problemów z lat 60. i 70. Na przykład kryzys paliwowy lat 70. jest porównywalny z tym, czego doświadczamy obecnie. Ówczesne kłopoty doprowadziły do przemian w edukacji architektonicznej. Stąd nasze pytanie: kiedy po raz ostatni edukacja architektoniczna przechodziła radykalną transformację? Odpowiedzią są właśnie lata 60. i 70. Czy natomiast stworzone wówczas modele pedagogiczne, które miały olbrzymi wpływ na nauczanie architektury, są nadal aktualne i adekwatne? My teraz tylko szlifujemy bruki – marnujemy czas, stosując w architekturze metody, które od dawna nie są radykalne. Postanowiliśmy więc jako badacze wrócić do historii, żeby się od niej uczyć i móc spytać: co się dzieje obecnie? Nauczanie architektury prawie się nie zmieniło w ciągu ostatnich dekad, pomimo olbrzymich transformacji, jakie wiążą się z postępującą globalizacją, nowymi technologiami i kulturą społeczeństwa informacyjnego.

Wiele z przeanalizowanych praktyk wprowadzono na uniwersytetach. Czy uniwersytety jako instytucje oparte na hierarchii i sztywnych zasadach są dobrym miejscem do rozwijania radykalnych metod edukacyjnych?

To ciekawe zagadnienie. Wiele ruchów rewolucyjnych tamtych lat rodziło się nie tylko na ulicach, ale również na uniwersytetach, studenci demonstrowali ręka w rękę z robotnikami. Nowojorski Columbia University przeszedł rewolucję pod każdym względem i to studenci pierwsi domagali się zmian. Na Yale manifestowali w obronie Czarnych Panter. Zaangażowanie to nie jest typowe jedynie dla uniwersytetów europejskich czy amerykańskich. Pomyślmy o studentach w Chile czy Meksyku, o masakrze w Tlatelolco. Tak więc w latach 60. i 70. studenci byli w pierwszym szeregu rewolucji. Ich demonstracje doprowadziły do zasadniczych zmian. Zadawali pytania, które do dziś nie straciły na aktualności: o partycypację, nieformalne miasta, fawele. Kwestionowali wizerunek architekta – samotnego geniusza, ideę budynku jako ikony. W magazynach architektonicznych tamtego czasu można przeczytać pierwsze artykuły na temat recyklingu, innowacji materiałowych, zrównoważonego rozwoju. Dyskusja kończy się jednak po kryzysie paliwowym. Jak poważnych trzeba zagrożeń, żebyśmy dziś zaczęli zadawać pytania od nowa? Wszystkie te kwestie powracają i to studenci, wraz z częścią wykładowców, pytają obecnie dlaczego w szkołach architektonicznych nie rozmawiamy o budownictwie socjalnym, o tym, jak i w jakich warunkach naprawdę ludzie żyją.

W 2012 roku podczas wydarzeń Occupy Movement byłam w Cambridge w Stanach i pamiętam studentów Harvardu, którzy planując okupację uczelni, rozstawiali namioty: wszystkie identyczne, czyściutkie, prosto ze sklepu. Radical Pedagogies to projekt prowadzony na Princeton, który, jak Harvard, należy do tzw. Ivy League, grupy prestiżowych uczelni amerykańskich kształcących najbardziej uprzywilejowanych.

Chodzi Pani o to, że ruch Occupy to była udawana rewolucja? W pewnym sensie tak. Współcześni studenci nie są w tym samym stopniu zaangażowani politycznie, co ich rówieśnicy z lat 60. Pojawiło się wsparcie dla tego ruchu, ale okazało się w końcu zbyt wymuskane, tak jak to Pani wytyka. Ma Pani również rację, że funkcjonujemy w uprzywilejowanej instytucji. Projekt Radical Pedagogies opiera się na współpracy. Mój zespół składa się z osób, które mają w przyszłości uczyć innych. Zależało mi na tym, by skłonić ich do myślenia, pokazać, że jest wiele sposobów uczenia architektury i że istnieje coś takiego jak historia nauczania tej dyscypliny. Nie mówię, że to, co robię, to rewolucja. Jestem tylko profesorem historii architektury – chcę, żeby studenci rozumieli przeszłość oraz czas, w którym obecnie żyjemy.

Szukasz innych wydań ?

Sprawdź archiwum