Pinky i Mózg opanowują świat
Jedną z moich ulubionych kreskówek był Pinky i Mózg. Serial o dwóch myszach laboratoryjnych. Mózg jest wszechwiedzącym geniuszem. Pinky natomiast jest idiotą potykającym się o własne nogi. Codziennie zadaje pytanie: Móżdżku, co będziemy robić dziś w nocy? To samo co zawsze, Pinky – odpowiadał Mózg poważnie: Opanowywać ŚWIAT! Tak właśnie widzę architektów: jesteśmy jak te myszy w klatce i codziennie, gdy ktoś nas pyta, czym się zajmujemy, odpowiadamy z powagą: Projektujemy świat – pisze Aleksander Krajewski.
Robimy to, choć wiemy, że to mrzonka i że nigdy nie osiągniemy doskonałości. Tak jak te myszy – funkcjonujemy w izolacji, by odciąć się od zewnętrznych wpływów, które mogłyby popsuć efekty naszej pracy. Architektura to jednak nie laboratorium. Do naszej klatki przenikają takie „zewnętrzne czynniki”, jak gospodarka, gust, klimat, prawo pracy i wiele innych żywiołów, które zalewają próżnię naszych próbówek kilogramami kurzu i błota, psując każdy z najśmielszych planów. Największym wyzwaniem dla świata jest katastrofa klimatu. Co zrobili architekci z tym problemem? Nauka podpowiada nam jak powstrzymać zmiany klimatu. Naukowcy mówią MNIEJ! Mniej produkować, mniej kupować, mniej marnować. My natomiast budujemy coraz więcej: według planów miejscowych mogłoby mieszkać w kraju trzy razy więcej ludzi, a i tak większość decyzji ciągle wydaje się w oparciu o wuzetki. Można odkupić swoje winy i zaangażować się w jakiś problem: wycinkę drzew, wyburzanie brutalistycznego dworca czy chociaż napisać krytyczny post na fejsie. Gdy to robimy zwracamy uwagę na dziedzictwo, ochronę środowiska albo jakość przestrzeni, w której żyjemy. Wyobraźmy sobie zatem, że nie mówimy o architekturze lecz o zdrowym żywieniu. Metaforycznie zastępujemy architekta, budowlańca i hurtownię materiałów budowlanych, kucharzem, kelnerem i sprzedawcą warzyw na targu.