Polskie biuro w światowym holdingu – rozmowa z Markiem Dunikowskim i Dietmarem Eberle
Prawdziwa architektura to kwestia dużych pieniędzy, dużych inwestycji. Wierzę, że mimo wszystkich zawirowań politycznych, które mają miejsce w krajach europejskich, Europa jako wspólny rynek przetrwa. Moja działalność zmierza do tego, żeby podtrzymywać to przekonanie – o łączeniu globalnego z lokalnym w architekturze z Markiem Dunikowskim i Dietmarem Eberle rozmawia Emilia Ignaciuk.
Pracownia DDJM działała przez ponad 25 lat. Czy może Pan przedstawić kulisy niedawnego połączenia Państwa biura z austriacką firmą Baumschlager Eberle Architekten?
Marek Dunikowski: Przeważyły tutaj osobiste kontakty i związki, które zostały sfinalizowane tą transakcją. Chciałem, aby nasze biuro przetrwało, żeby dorobek ludzi, którzy w nim pracują, nie został zaprzepaszczony. Niestety, często tak się dzieje, kiedy z pracowni odchodzi jej główny mentor czy założyciel – firma rozpada się, ludzie odchodzą. A ja chciałem, żeby trwała – aby osoby, które ze mną współpracowały, mogły w przeszłości ją przejąć. Bądź co bądź, to ćwierć wieku – kawał czasu.
W wywiadzie dla „Architekturymurator” sprzed kilku lat („A-m” 9/2013) mówił Pan o swoim zainteresowaniu nowymi modelami gospodarczymi i przemianami ekonomicznymi. Rozumiem, że obecna sytuacja to szansa, by przetestować taki nowy model?
Jesteśmy teraz częścią firmy, w której 11 biurach pracuje ponad 250 architektów. Nasze działa autonomicznie, ale jesteśmy częścią dużej struktury zapewniającej bezpieczeństwo i stabilność finansową. Nie jest to więc fuzja dwóch biur – Austriacy po prostu przejęli ode mnie i moich partnerów 70% udziałów. Prawdziwa architektura to kwestia dużych pieniędzy, dużych inwestycji. Wierzę, że mimo wszystkich zawirowań politycznych, które mają miejsce w krajach europejskich, Europa jako wspólny rynek przetrwa. Moja działalność zmierza do tego, żeby podtrzymywać to przekonanie.