Polscy architekci w czasach pandemii
Wciąż jeszcze trudno przewidywać, jakie zmiany obecna epidemia wywoła w branży architektonicznej. A że zmiany nadejdą – wydaje się pewne. Jak wynika z przeprowadzonej przez nas sondy większość rozpoczętych inwestycji nadal się toczy, a wpływ koronawirusa na architekturę widać na razie głównie w działaniu biur projektowych: gros z nich przeszło na tzw. home office. Pod koniec marca, a więc przed nadejściem szczytu zachorowań, poprosiliśmy przedstawicieli kilkunastu pracowni, aby spróbowali przewidzieć konsekwencje pandemii, aby opowiedzieli, jak przebiegają ich realizacje i podzielili się z nami wrażeniami z pracy na odległość.
W Kuryłowicz & Associates zdalnie pracuje już 70% zespołu. Do biura przychodzą przede wszystkim osoby mające dzieci w wieku szkolnym. Do pracy potrzebna jest odpowiednia przestrzeń i cisza, a o to w warunkach domowych najtrudniej – mówi Ewa Kuryłowicz, która wraz z częścią zarządu nadal codziennie dojeżdża do siedziby firmy na Saskiej Kępie. Podobnie jest w pracowni JEMS Architekci. Atmosfera jest wyjątkowa, większość z nas nie przychodzi do biura, pracując zdalnie. Ci co przychodzą cieszą się komfortem 30 m² na osobę i unikalnym zapachem denaturatu używanego do przemywania klamek, myszek. Nie ma dziesiątek mniej lub bardziej potrzebnych spotkań. Komunikacja na odległość działa sprawnie, chociaż te same zadania zabierają więcej czasu. Najtrudniej jest z tworzeniem koncepcji, gdzie kontakt osobisty, szkicowanie, dyskusje są niezbędne – tłumaczy Maciej Miłobędzki, jeden z partnerów w biurze JEMS Architekci, który dodatkowo, jako wykładowca na WA PW, udziela też studentom zdalnych korekt. Z drugiej strony, zdaniem Roberta Koniecznego z biura KWK Promes plusem całej sytuacji jest możliwość całkowitego skupienia się na projektowaniu. Odeszły nam wszystkie wykłady i konferencje, a przynajmniej wyjazdy. Możemy teraz prawie wyłącznie poświęcić się pracy koncepcyjnej. Komunikujemy się za pomocą Skype'a i Zooma. Mamy grupy projektowe, z których każda odpowiada za inny temat – dyskutujemy, spieramy się, tak jak przedtem. Nawet udało nam się zrobić zdalnie dwa konkursy – wyjaśnia. Inne plusy dostrzega Marcin Brataniec z Pracowni Architektury eM4: Teraz w biurze siedzę sam i koordynuję pracę zdalną. Mam trochę więcej czasu na sprzątanie, a sprzątanie to zawsze sprawdzanie wagi rzeczy i czynności, więc traktuję to poważnie. Niewiarygodne co można mieć wokół siebie, stare baterie, wezwanie do usunięcia braków, szkic czegoś, co dawno temu wydawało się genialne, przeterminowany klej...