Talowski

2018-04-26 14:00 Tekst: Marta A. Urbańska
Talowski
Autor: archiwum serwisu

W czasach, gdy rola architekta zredukowana została do jednego z bardzo wielu elementów procesu inwestycyjnego, a sam termin architektura oficjalnie ginie wśród nazw innych dziedzin z tym procesem związanych, Talowski jawi się wręcz jako tytan twórczej wolności i determinacji. Monografia autorstwa Tadeusza Bystrzaka to nie naukowa dysertacja, lecz szczery efekt zachwytu miłośnika twórczości Talowskiego – recenzja Marty A. Urbańskiej.

Fantasía para un gentilhombre, tytuł finezyjnej, gitarowej kompozycji Joaquína Rodrigo, zawsze kojarzył mi się z Teodorem Talowskim i jego hojnymi inwestorami. Niektórzy nazywają architekta polskim Gaudim (lecz ja wolałabym nazwać Gaudiego katalońskim Talowskim). Inni, jak krakowski historyk sztuki, Zbigniew Beiersdorf, używają sformułowania malowniczy eklektyzm. Te i inne określenia: historyzm, neomanieryzm, czy secesja, są trafne. Jednak rozmach Talowskiego, brak konwencji, brawura w operowaniu stylami i materiałami (z własnej, zresztą, cegielni), zawierają się w słowie fantazja. Fantazja, polot, wirtuozeria – tak można by najkrócej ująć istotę jego architektury.

Szukasz innych wydań ?

Sprawdź archiwum