Dom V-House w Pyskowicach

2018-04-26 12:04 Tekst: Justyna Wojtas Sworzowska
V-House
Autor: Michał Jędrzejowski Widok na dom V-House od południa; wewnętrzne patio z tarasem schowane między dwoma skrzydłami domu otwiera się na południe; taras odgrodzony jest od zabudowań gęsto rosnącymi drzewami

Zadaniem architektów było zaprojektowanie komfortowego, dużego domu z basenem wśród chaotycznej zabudowy jednorodzinnej. Poszczególne funkcje rozplanowali więc w trzech odrębnych bryłach, które poukładali niczym klocki. O jednej z najnowszych realizacji archistudia studniarek + pilinkiewicz – pisze Justyna Wojtas-Swoszowska.

Projektując V-House w Pyskowicach, archistudio studniarek + pilinkiewicz po raz kolejny dowiodło wysokiej klasy swoich realizacji. Budynek doceniło zresztą jury ubiegłorocznego konkursu Architektura Roku Województwa Śląskiego, przyznając mu wyróżnienie w kategorii Dom Jednorodzinny. Prowadzący tę katowicką pracownię są wysoko oceniani za umiejętność tworzenia architektury funkcjonalnej, dostosowanej do lokalnych warunków i doskonale wpisującej się w kontekst; dosłownie nowoczesnej, ale też sięgającej do korzeni awangardy pierwszej połowy XX wieku. Bez wątpienia jest to jedno z biur reprezentujących tzw. śląską szkołę architektury.  Nieżyjący już, wybitny architekt Mieczysław Król, oceniając dorobek studia, powiedział: Architekt będąc mistrzem złożoności, winien opanowywać chaos przestrzenny, tworząc struktury jasne i czytelne. Tandem: Pilinkiewicz – Studniarek znakomicie to robi! Podziwu godna jest ich odwaga w podejmowaniu trudnych zadań, ogromne zaangażowanie i liczne owoce pracy w tym coraz trudniejszym w uprawianiu naszym zawodzie.

W przypadku obiektu w Pyskowicach, projektanci znów stanęli przed dużym wyzwaniem – wykreowania nowoczesnego, luksusowego domu w otoczeniu heterogenicznej zabudowy mieszkaniowej niewielkiego miasta leżącego w górnośląskiej aglomeracji. Oglądając budynek na profesjonalnych zdjęciach, ulegamy magii, wyobrażając sobie, że znajduje się na rozległej działce wśród drzew i zieleni. W rzeczywistości odnajdujemy go wśród chaotycznej, bardzo różnorodnej, niskiej zabudowy jednorodzinnej, na trójkątnej działce ograniczonej od strony południowej i północno-zachodniej ulicami, a od strony zachodniej rozległym zespołem funkcjonalistycznej szkoły. Zadaniem architektów było zaprojektowanie komfortowego, dużego domu z basenem, sauną i siłownią. Musieli dostosować się do rygorystycznych wytycznych planu miejscowego, a równocześnie zapewnić mieszkańcom wygodę i intymność. By temu sprostać, umieścili poszczególne funkcje w trzech odrębnych, prostopadłościennych, białych bryłach, które poukładali niczym klocki. Przestrzenie gospodarcze, jak garaże i pomieszczenia techniczne, oraz hol wejściowy zlokalizowali w przyziemiu ukrytym w niewielkim wzniesieniu, na którym zaprojektowali wyższe piętra. Dzięki temu zabiegowi dostosowali gabaryty obiektu do wysokości otaczającej zabudowy jednorodzinnej. W parterze domu architekci postawili podłużne, prostopadłościenne bryły, które rozsunęli tak, by rzut tworzył kształt litery V (stąd nazwa obiektu: V-Hosue).

Rozchylone ramiona osłaniają intymną strefę domu od ulicy i zapewniają mieszkańcom spokój. Do budynku wchodzi się z poziomu przyziemia od strony „przegubu” ramion. W przestronnym holu wejściowym znajduje się imponująca klatka schodowa. Schody ekspresyjnie wirują wokół szklanego, przezroczystego walca, będącego szybem windy. W północno-zachodnim skrzydle autorzy umieścili pokoje gościnne z węzłami sanitarnymi, saunę, siłownię i spory basen; w skrzydle wschodnim kuchnię, jadalnię oraz pokój telewizyjny. W „przegubie” zaś, za obszernymi garderobami, ukryli funkcję nocną, a nad klatką schodową zlokalizowali mniejszy prostopadłościan, który niczym renesansowy belweder prowadzi na taras. Oba ramiona zostały usytuowane względem siebie pod takim kątem, by w jak największym stopniu „łapały” południowe słońce. W ich ściany szczytowe wprawiono ogromne tafle okien, przez które można podziwiać rosnące wokół drzewa. Bez wątpienia V-House stanowi kolejny przypadek, gdy projektanci „opanowali chaos przestrzenny, tworząc struktury jasne i czytelne”. Dom wpisuje się też w charakterystyczny dla pracowni styl. Główną jego cechą jest umiejętność wkomponowywania zabudowy w istniejący krajobraz architektoniczny poprzez różnorodne zabiegi formalne. Może to być na przykład rozdrobnienie bryły, zastosowanie lokalnych materiałów czy nawiązanie do architektury regionalnej. Dzięki temu projekty katowickiego biura Tomasza Studniarka i Małgorzaty Pilinkiewicz wydają się zawsze „na miejscu”. Warto przy tym zauważyć, że w ich realizacjach wyczuwa się twórczą kontynuację najlepszych idei architektury modernistycznej, zarówno tej z kręgu funkcjonalnego minimalizmu, jak i organicznej. Wartością archistudio studniarek + pilinkiewicz nie jest modne dzisiaj kopiowanie mistrzów architektury pierwszej połowy XX wieku, jak Le Corbusier, Mies van der Rohe, Walter Gropius czy Alvar Aalto, ale umiejętność korzystania z fundamentalnych założeń ich twórczości.

Szukasz innych wydań ?

Sprawdź archiwum