Rozmowa z Hubertem Trammerem, trzykrotnym uczestnikiem konfrontacji Młodzi do Łodzi
Wygłoszenie wykładu czy współpraca ze studentami dają dużą przyjemność i satysfakcję. Jednak budowanie ma urzekającą siłę konkretu – o różnych podejściach do roli zawodu architekta, zmianach pokoleniowych i nauczaniu architektury z Hubertem Trammerem rozmawia Maja Mozga-Górecka.
Uczestniczyłeś we wszystkich dotychczasowych spotkaniach konfrontacji Młodzi do Łodzi. Dostrzegasz różnice pokoleniowe wśród kolejnych uczestników?
Na spotkaniu w 2003 roku podejście było bardziej introwertyczne, środowiskowe, mowa była o tym, że należy działać na rzecz architektury i edukacji społeczeństwa. Pamiętam, że Rafał Szpilkowski z Nowogardu chciał wtedy zebrać architektów z mniejszych miejscowości, argumentując, że ich praktyka ma odrębny charakter i odnosi się do specyficznych problemów. W odpowiedzi kolega prowadzący znaną pracownię w dużym mieście zarzucił mu, że chce dzielić środowisko i koniec końców, nikt do Rafała nie przyszedł. Tymczasem na kolejnym spotkaniu w 2008 roku właśnie Rafał okazał się gwiazdą, wszyscy byli zachwyceni jego pragmatyczną, spójną postawą, zakorzenieniem w małym mieście. Rafał łączył pracę architekta z byciem radnym, działaniem na rzecz społeczności lokalnej.W 2013 roku Rafała na konfrontacjach nie było, ale jego postawa niejako zaocznie, zatryumfowała. To była ta awangarda ducha, który objawił się w środowisku. Gdyby przyjechał nie byłby outsiderem, a częścią szerszej grupy.
W 2003 uczestnicy konfrontacji zarzucali środowisku: „brak postawy obywatelskiej, aspołeczność, amerykanizację, romantyzm, postawy artystowskie i związany z nimi zanik odpowiedzialności”.
Powiedziałem wtedy, że społeczeństwo nie interesuje się architekturą, bo architekci nie interesują się problemami społeczeństwa. Jednak od tego czasu społeczeństwo architekturą się zainteresowało, a wielu z architektów to odwzajemniło. Na spotkaniu w 2013 roku pojawiło się wiele osób realnie zaangażowanych społecznie, architektów-aktywistów, działających w stowarzyszeniach czy ruchach lokalnych. Często zakładanych przez ludzi spoza naszego środowiska.