Inga Rolek
Jesteśmy pracownią, która ciągle szuka nowych wyzwań, żartujemy, że kolejnym projektem będzie pewnie stacja kosmiczna. O współpracy z inwestorami publicznymi, projektowaniu stacji polarnej na Antarktydzie i roli kobiet w architekturze z Ingą Rojek rozmawia Maja Mozga-Górecka.
Hala sportowa przy liceum im. Słowackiego chwilami wygląda jak ćwiczenie z dematerializacji. Jak na projekt wpłynęło dobre sąsiedztwo – gmach szkoły projektu Tadeusza Nowakowskiego z lat 30.?
Krążył w pracowni żart, że poszukując współczesnych nawiązań do tego budynku, zawędrowaliśmy aż do kolumnady, czyli środka wyrazu najbardziej starożytnego z możliwych. Szkoła jest pięknym przykładem oszczędnego w detalach funkcjonalizmu, nie ma tam nic zbędnego. Trudno było znaleźć motywy do wykorzystania w nowym budynku. Ponieważ dominowały podziały pionowe, zdecydowaliśmy, że hala też musi być wypionowana. Przekornie mówimy, że powstała nowoczesna kolumnada. Od początku użytkownik budynku, dyrekcja szkoły i nauczyciele, zwracali bardzo dużą uwagę na jej zabytkowy charakter. My, niejako w kontrze, nie chcieliśmy udawać, że budujemy zabytek. Ten przypadek dobrze pokazuje, jak są w Polsce uzgadniane obiekty publiczne. Dyrekcja do uzgodnienia wzięła nauczycieli, którzy w największym stopniu mieli korzystać z hali, czyli WF-istów. Zgłaszali uwagi i propozycje, np. wykorzystania sztucznego bluszczu na ścianach zewnętrznych. Gdyby nie pomoc wydziału architektury urzędu dzielnicy Ochota, który w całości pozytywnie wypowiedział się o elewacji, prawdopodobnie nie udałoby nam się użytkowników przekonać.