Dworzec Metropolitalny w Lublinie
Szereg białych słupów – o charakterystycznej ażurowej konstrukcji i kielichowej formie szerokich kolistych głowic wspierających płytę rozległego dachu – stanowi o wybitnie indywidualnej tożsamości architektury dworca – o najnowszej realizacji pracowni Tremend piszą Magdalena Staniszkis, Hubert Trammer.
Duma ponad pragmatyką
Nowy Dworzec Metropolitalny dla mieszkańców może być znakiem obrania właściwego kierunku w rozwoju miasta.
W 2009 roku Lublin był zdecydowanie bardziej na wschodzie Polski niż dzisiaj. Mimo że miał wszystko, co powinno mieć duże, tętniące życiem miasto – od miejsc pracy poprzez uczelnie i akademicki sznyt aż po fantastyczną kulturę – odczuwał on brak czegoś istotnego. 15 lat temu próbowaliśmy to „coś” wspólnie, choć nieskutecznie uchwycić podczas jednych z pierwszych warsztatów DNA Miasta. Wiedzieliśmy, że ta niedookreślona nieobecność, deficyt, a może nawet usterka, sprawiały, że Lublin rzadko kiedy był oczywistym wyborem, np. na studia czy rozwój kariery. Tak jakby zawsze trzeba było się z niego dodatkowo wytłumaczyć.
Lublin w 2024 roku jest już zupełnie w innym miejscu. Nie kryguje się. Nie pyta nikogo o zdanie. Jest miastem pewnym siebie, charakternym i głośno manifestującym swoją obecność. I to odbicie nowego, świeżego Lublina widać w jego Dworcu Metropolitalnym, który nie tylko w spektakularny sposób chce wejść do architektonicznego kanonu, ale też całym sobą manifestuje śmiałe spojrzenie w przyszłość. Symbolika jest tu ważniejsza niż pragmatyka. Bo gdyby pod tym kątem spojrzeć na ten obiekt, ujrzymy budynek niekoniecznie przemyślany (w sensie urbanistycznym), cierpiący na szereg niedomagań (w sensie funkcjonalnym) i w istocie będący wypadkową potrzeb, długofalowego myślenia oraz nadarzającej się okazji w postaci akurat dostępnych funduszy unijnych. Wyczerpująco o tych aspektach Dworca Metropolitalnego piszą w swoich komentarzach Magdalena Staniszkis i Hubert Trammer.
A gdyby ktoś chciał dalej tym pragmatycznym tropem pójść, to szybko odnajdzie informację, że za całodniowe parkowanie swojego auta na podziemnym parkingu wystarczy zapłacić tu 43 grosze, co jest ceną niemoralnie niską i w sumie praktyką skandaliczną. Dworzec Metropolitalny w Lublinie należy jednak widzieć również, a może przede wszystkim, mentalnie. Dla mieszkańców miasta może stanowić potwierdzenie obrania właściwego kierunku. Być traktowanym jako dowód na sukces i jednocześnie źródło siły w sięganiu po jeszcze więcej (np. rewitalizacji całego przydworcowego terenu). Dworzec szybko trafi na pocztówki, stanie się świetnym tematem przelotnych rozmów, będzie otwierał klipy promocyjne i zdobił billboardy reklamowe na całym świecie. Jednym słowem – będzie źródłem lokalnej dumy o globalnych zasięgach. Dla nas wszystkich to zaś przykład wielkiej wiary w moc architektury. Wiem – to niebezpieczne obszary, w których łatwo dać się ponieść własnemu ego. I zdecydowanie żyjemy w czasach, w których warto więcej mówić o architekturze pokornej, pozostającej w niszy i nastawionej na umiarkowanie. Niezależnie jednak od tego, o czym konkretnie dziś mówimy i jak to oceniamy, warto często przypomnieć sobie, jak wiele architektura może znaczyć. Artur Celiński