Wartość pracy architekta
Dlaczego architekci i architektki w Polsce zarabiają tak mało? Czy wolny rynek zawiódł polską architekturę? W jaki sposób wysokość wynagrodzenia wpływa na kondycję zawodu – zwłaszcza w kontekście kryzysu zdrowia psychicznego osób studiujących i nauczających architekturę? Co można z tym zrobić? Czy w ogóle chcemy coś w tej dziedzinie zmienić?
Inspiracją do treści tego numeru był panel dyskusyjny Wartość pracy architekta zorganizowany w marcu br. na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Powiedziano wówczas wiele ważnych rzeczy, które warto nieustannie przypominać. Wynika z nich bowiem, że warunki pracy architektonicznej pełne są niuansów, które dla jednych są realną przeszkodą, a dla innych kolejną wymówką. Zanim więc przejdziemy do formułowania postulatów, życzeń, oskarżeń lub wyrazów poparcia dla określonych środowisk, warto sprawdzić, jaka jest dziś wartość pracy architekta. Dlatego, tuż obok wybranych wypowiedzi i komentarzy z marcowej debaty, publikujemy realne stawki oferowane bądź oczekiwane za architektoniczną pracę.Ten artykuł warto czytać razem z przygotowanym przez Ewę P. Porębską cyklem Z archiwum, który pozwala lepiej zrozumieć źródło problemu. Całość każe się zaś zastanowić, czy po ponad trzech dekadach od transformacji nie należy przejść od kolekcjonowania wyzwań do ich rozwiązywania.
Panel dyskusyjny Wartość pracy architekta odbył się 5 marca 2024 roku. Wydarzenie organizowane przez Oddział Warszawski SARP i Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej zostało pomyślane jako wznowienie dyskusji na temat jakości i wartości architektonicznej pracy. Uczestnictwo studentów miało pomóc w stworzeniu platformy do zmian na lepsze. Moderatorem debaty był Piotr Żabicki z pracowni Kuryłowicz & Associates, panelistami zaś: Jerzy Szczepanik-Dzikowski – współzałożyciel i wspólnik JEMS Architekci, Wojciech Kotecki – współzałożyciel i wspólnik BBGK Architekci, a także Aleksandra Wasilkowska – założycielka i właścicielka Aleksandra Wasilkowska Architecture Studio. * Debatę można obejrzeć na profilu FB Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. ** Architektoniczne stawki zostały opracowane na podstawie danych własnych oraz ogłoszeń publikowanych w grupie na FB „Praca w architekturze”.
Krzysztof Koszewski, dziekan Wydziału Architektury PW: Chociaż wartością są nie tylko pieniądze, odniosę się jednak do pieniędzy i twardych danych. Jeżeli zajrzymy do ministerialnego serwisu śledzącego ekonomiczne losy absolwentów (ELA), to dostrzeżemy, że absolwenci wydziałów architektury zaniżają średnią zarobków absolwentów uczelni technicznych. Tak się dzieje również w przypadku Politechniki Warszawskiej.
Aleksandra Wasilkowska, Architecture Studio: Robię przeciętnie trzy, cztery duże projekty budowlane i średnio trzy scenografie rocznie. Scenografie staram się wykonywać po stawkach w euro. Dzięki temu mogę realizować np. projekt szkoły gdzieś w jakiejś małej miejscowości. Ponieważ wkładamy w niego bardzo dużo pracy, robimy szereg wariantów, walczymy o różne rzeczy, również ideowe – żeby ta szkoła była dostosowana do bardzo różnych grup. (...) Często spieramy się z zamawiającym, by np. móc zrobić ogród deszczowy, a burmistrz danej wsi nigdy o takim rozwiązaniu nie słyszał. Walczymy tak długo, aż to się udaje. Chociaż to jest kompletnie nieopłacalne. Więc w pewnym sensie ten research, który robimy, czy ta walka i aktywizm są bilansowane przez projekty realizowane w świecie opery. Tak to więc funkcjonuje biznesowo.
Jerzy Szczepanik-Dzikowski, JEMS Architekci: Biuro architektoniczne nie jest przedsiębiorstwem. Nie jest firmą, która działa na zasadzie tego, ile muszę włożyć i ile mogę wyjąć. Cała ekonomika biura architektonicznego kręci się wokół zadań, które są do podjęcia, a nie wokół pieniędzy, które są do zarobienia. Oczywiście jest zupełnie jasne, że wszyscy chcemy je mieć, potrzebne są nam te pieniądze, aby móc wykonywać projekty, uprawiać swój zawód, ale punktem wyjścia do naszej pracy nie jest pieniądz. Jest niezbędny, ale jednocześnie nie jest tym, co znajduje się w centrum naszego zainteresowania.
Wojciech Kotecki, BBGK Architekci: Podstawą do tego, żebyśmy mogli ten zawód wykonywać, jest traktowanie go jako po prostu takiego, który musi funkcjonować też w realiach ekonomicznych. Działalność pracowni architektonicznej przede wszystkim jest działalnością przedsiębiorstwa, które musi kalkulować wszystkie ryzyka, fakturować wszystkie poprawki (co do jednej). I przede wszystkim z każdej najmniejszej działalności musi wypracować mały zysk. Dzięki temu stać nas na to, żeby zrobić za darmo np. projekt remontu pobliskiego kościoła. Przedsiębiorstwo jest w stanie ponieść taki koszt. Zbudowanie sprawnej organizacji, również pod kątem finansowym, sprawia, że firma może być wykorzystywana do różnych rzeczy. Może chodzić o to, aby jej właściciele jeździli fajnymi samochodami, może być też robić projekty, które są wartościowe i które mają znaczenie. Natomiast uważam, że warunkiem koniecznym jest mieć sprawne narzędzie.
Jerzy Szczepanik-Dzikowski: Ludzie, którzy przychodzą do nas do pracy, nie zarabiają nigdy mniej niż pensja minimalna. Mogę powiedzieć, że w stosunku do tego minimum rozpiętość płac w firmie jest rzędu 4-4,5 raza. To wszystko wiąże się z zakresem obowiązków, z ilością wykonywanej pracy, z odpowiedzialnością, z uprawnieniami (...) Nasz fundusz płac dla 60 osób przekracza chyba 700 000 zł miesięcznie. Szukamy ludzi, którzy mają bzika na punkcie swojej pracy. To jest w ogóle warunek podstawowy. Nie rozumiem specjalnie rozmowy o tym, ile powinien zarabiać młody człowiek, który przychodzi do pracy. To jest oczywiście jego punkt widzenia, tak jak każdy z Państwa ma swój ogląd i chciałby wiedzieć, ile pieniędzy uda mu się uzyskać lub zarobić. Ale z drugiej strony wszyscy jesteśmy architektami, tylko ta rozmowa toczy się tak, jakby chodziło w tym tylko o architekta-pracodawcę. (...) To, co się w prowadzeniu tego, nazwijmy to przedsiębiorstwa, opłaca, to jest m.in. to, że człowiek musi być kompetentny, wystarczając – jak ja to nazywam prowokacyjnie – zbzikowany na punkcie wykonywania swojego zawodu. Powinien oczywiście mieć cały szereg umiejętności technicznych, organizacyjnych, umiejętności pracy w zespole itd. Nie ma tu co dużo opowiadać. Migam się, unikam odpowiedzi na pytanie pod tytułem, ile trzeba płacić jakiemuś człowiekowi, który przychodzi do pracy, ale nie mam na to żadnej prostej odpowiedzi.
Hubert Trammer, architekt: Mam kolegę, który studiował rok niżej niż ja i w pewnym momencie zrezygnował z pracy w pracowni architektonicznej i został kierowcą autobusu. Woli to, bo ma stabilność. Wie, że pensja przyjdzie zawsze na konto. Miałem też swojego dyplomanta, który przygotowując się do obrony, pracował w biurze achitektonicznym, przygotowywał wizualizacje, a gdy zrobił dyplom, stwierdził, że ma trochę czasu (...) i będzie rozwoził rowerem jedzenie. W ten sposób zarabiał więcej za godzinę pracy niż w swojej pracowni. (...) Inny, bardzo zdolny dyplomanta, zrezygnował właśnie z architektury ze względów finansowych. (...) Został informatykiem. Powiedział mi, że w nowej pracy na dzień dobry, nie mając kompletnie żadnego przygotowania, dostawał więcej niż architekt po studiach.