Czytelnia
Recenzujemy najciekawsze publikacje i nowości wydawnicze. W tym miesiącu Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak omawiają książkę Mario Botty „Nikt nie rodzi się architektem”, a Hanna Faryna-Paszkiewicz „Gdynię obiecaną” Grzegorza Piątka.
Architekt poza czasem
Mario Botta w latach 80., kiedy studiowaliśmy na Politechnice Krakowskiej, był na firmamencie architektonicznych gwiazd jedną z tych najjaśniejszych, wymienianych jednym tchem obok takich twórców, jak Aldo Rossi, Rob Krier, Richard Meier czy – już wtedy – Rem Koolhaas. Wykłady naszych profesorów często ilustrowane były zdjęciami realizacji Botty. Kanton Ticino zdawał się kameralnym rajem architektury, tam właśnie usytuowana była większość obiektów, których fotografie chłonęliśmy oczami głodnymi widoków z zachodniego, bogatego, a więc lepszego, świata. Dla nas, ówczesnych studentów, Mario Botta nie tylko należał do ścisłej światowej czołówki. Był też w pewnym – towarzyskim – sensie bliski, dzieliły nas od niego raptem dwa uściski dłoni, by odwołać się do znanej teorii (tzw. sześciu stopni oddalenia).