Marcin Skała
Naszym celem jest tworzyć budynki ponadczasowe, utrzymane w estetyce, która się nie zestarzeje. Między innymi o wyzwaniach związanych z projektowaniem obiektów służby zdrowia z Marcinem Skałą rozmawia Maja Mozga-Górecka.
Przebudowa XIX-wiecznego Warszawskiego Szpitala dla Dzieci otrzymała Nagrodę Architektoniczną Prezydenta W-wy w dwóch kategoriach. Tymczasem Pana pracownia wcześniej nie modernizowała zabytkowych gmachów. Czuł Pan lęk, przystępując do tego projektu?
Trochę tak. Nie mieliśmy na koncie nic równie spektakularnego. Niezrealizowany pozostał nasz projekt przebudowy zabytkowego pawilonu przy Oddziale Psychiatrycznym w Zespole Opieki Zdrowotnej w Tworkach. Udało się natomiast przeprowadzić remont elewacji w jednym z budynków Szpitala Dzieciątka Jezus. To był tylko face-lifting, ale przy współpracy konserwatora zabytków. W przypadku szpitala przy ul. Kopernika musieliśmy naprawdę drążyć sprawę. Przekopaliśmy archiwalia udostępnione przez konserwatora zabytków. Obejrzeliśmy też inne gmachy autorstwa tego samego architekta, Juliana Ankiewicza, w Warszawie i Puławach, żeby się zainspirować. Ściśle współpracowaliśmy z Michałem Mojeckim i jego pracownią konserwacji zabytków. Na szczęście budżet inwestycji pozwalał na tak dogłębne działania przy odtwarzaniu utraconych historycznych elementów.
Specjalizują się Panowie w obiektach dla służby zdrowia. Jakie największe wyzwania stawiają one przed architektem? Czy Covid-19 zmieni sposób projektowania szpitali?
Projektujemy różne obiekty, również biurowe i mieszkaniowe, ale rzeczywiście dużą część naszej działalności stanowią projekty dla służby zdrowia. Największym wyzwaniem są właśnie modernizacje. To jest dla architekta prawdziwe zderzenie z rzeczywistością. Inwestor patrzy na projekt i mówi: miałem 50 łóżek, a pan mi z tego zostawił 25. Funkcje współczesnych szpitali są bardziej rozbudowane, standardem są łazienki przy salach, aneksy kuchenne i łóżko dla rodzica na oddziałach dziecięcych, barek, pomieszczenia socjalne dla personelu. Wszystko to musimy zmieścić na tej samej powierzchni, zgodnie z wytycznymi Sanepidu i Ministra Zdrowia, i nie stracić wspomnianych 50 łóżek. To upychanie kolanem. Gdy stawiamy jakiś obiekt od początku, jak na przykład nowe skrzydło szpitala w Ostrowie Wielkopolskim, wszystkie klocki łatwiej jest poukładać. I tu zahaczamy o Covid-19. Już teraz widać, że odciska on piętno na projektach szpitalnych. Pracujemy teraz dla centrum rehabilitacji STOCER w oddziałach w Konstancinie i Pruszkowie. Podejście rzeczoznawców z Sanepidu już bardzo się zmieniło. Kiedyś śluzy z umywalkami, środkami do dezynfekcji, odzieżą medyczną były tylko w szpitalach zakaźnych, izolatkach i na blokach operacyjnych. Teraz stają się standardem na każdym oddziale. Inna rzecz to rezygnacja z otwartych przestrzeni, jak punkty dla pielęgniarek na oddziałach, albo aneksy kuchenne, świetlice dla dzieci. Przy projektowaniu wentylacji kładzie się też nacisk na odpowiednie kształtowanie stref przekazywania powietrza, żeby ograniczyć dostęp wirusów z zewnątrz. Dla Szpitala Wolskiego, żeby odciążyć SOR, projektowaliśmy izolatki jako zespół kontenerów, dzięki którym pacjenci czekający na wynik testu nie stykają się ze sobą i z osobami zdrowymi.
Polsko-Japońska Akademia Technik Komputerowych to wg rankingu Perspektyw najlepsza w Polsce niepubliczna uczelnia dla informatyków. Czy jej nowy gmach nie jest trochę zachowawczy w kontekście nowoczesnych technik, których się tam uczy?
Nie jest zachowawczy, tylko powściągliwy, jak architektura Japonii. Projekt, którym w 2012 roku wygraliśmy zamknięty konkurs, potem z przyczyn zależnych od inwestora leżał na półce. Od jego powstania minęło zatem 9 lat. Wówczas, podobnie jak dziś, wydawał nam się nowatorski i wpisujący w charakter uczelni. Fasada szklano-stalowa, która nie ma elementów wertykalnych, tylko przekoszone, jak rozsypane bambusowe tyczki. Wchodziły też wtedy na rynek płyty włókno-cementowe, wykonanie z nich elewacji było nowoczesnym rozwiązaniem i alternatywą dla tynków. Rysunkiem fasady nawiązaliśmy do kodu kreskowego, dziś można by użyć kodu QR. Proszę też pamiętać, o jakim wymagającym rejonie mówimy. Tam są Filtry, zabytkowy Szpital Dzieciątka Jezus. W obostrzeniach konserwatorskich wyznaczono nam dach 4-spadowy, jego spadek i stopień wycofania od elewacji. Obroniliśmy tę formę zwieńczenia pozwalając dachowi „spłynąć” po elewacji. Wciąż nie został aktywowany ważny element. Chodzi o betonową kostkę 4 x 4 x 4 m, stanowiącą część holu głównego, a zlokalizowaną na I piętrze. Ma ona służyć prezentacjom multimedialnym studentów, wyświetlanym na wszystkich ścianach zarówno w jej wnętrzu, jak i na zewnątrz. To będzie taki pracujący procesor budynku. Naszym celem jest tworzyć budynki ponadczasowe, utrzymane w estetyce, która się nie zestarzeje. Myślę, że takim obiektem jest nowe skrzydło dla Warszawskiego Szpitala dla Dzieci z elewacją przypominającą tekturę falistą. A Akademia Technik Komputerowych najpierw musi ożyć – na tarasach wyrosną trzymetrowe bonsai, ruszy multimedialny „procesor” i wreszcie wrócą studenci.