Potocka 2a / Warszawa
Pomimo tego, że plan miejscowy zalecał wytworzenie ciągłej pierzei, budynek otwiera się na cztery strony, korzystając tym samym z przyrodniczych atutów otoczenia. O realizacji POLE Architekci pisze Andrzej Bulanda.
Projekt młodej pracowni POLE jest przede wszystkim konsekwentnie przeprowadzoną analizą chłonności działki w zgodzie z autorską interpretacją zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (mpzp) i prawem budowlanym. Architekci chcieli zbudować budynek na swoich zasadach i szczęśliwie postawili na swoim. POLE dotąd znane było z paru mniejszych realizacji. Wszystkie cechowała bezkompromisowość, racjonalność, wyrazista tektonika i nieszablonowe podejście do tematu. Tak jest i tym razem, choć skala zupełnie inna. Już wizualizacje zwiastowały niebanalny ambitny budynek, trudny w realizacji i kosztowny. Dom usytuowany jest na granicy Starego Żoliborza i Marymontu, nieopodal Kępy Potockiej, na ziemi niczyjej, lasku samosiejek kryjących ruiny starych opuszczonych budynków. Przez długie lata ten teren był zaniedbany i opuszczony, zaś ostatnio przeżywa boom inwestycyjny. Analiza powstających tu obiektów skłania do smutnych refleksji nad kondycją rodzimego planowania. Pomimo wytycznych mpzp budynki projektowane i realizowane w tym samym czasie nie pasują do siebie i zamiast porządkować teren wywołują przykre uczucie przestrzennego i estetycznego chaosu. Nie widać tu spójności w różnorodności, a metrykalnie bliskie sobie domy wyglądają jak przypadkowo rozrzucone klocki z różnych kompletów.