Izabela Serej

2025-04-27 10:08 Rozmawiała: Aleksandra Czupkiewicz
Izabela Serej
Autor: fot. archiwum prywatne Izabela Serej

Kiedyś większość czasu spędzało się na zewnątrz, wśród zieleni. (...) Czasy się zmieniły, ale potrzeby są te same [W WYDANIU CYFROWYM DŁUŻSZY WYWIAD].

Wśród swoich projektowych inspiracji wymieniasz Ray i Charlesa Eamesów czy Marcela Breuera. Porzućmy jednak mniejszą skalę i porozmawiajmy o budynkach, w których zieleń gra główną rolę. Przywołałabym w tym miejscu Ford Foundation (proj. John Dinkeloo, Kevin Roche, 1963) czy londyńskie Alexandra Road Estate (proj. Neave Brown, 1968). Czy są projekty, które szczególnie zapadły Ci w pamięć?

Podane przez Ciebie przykłady są spektakularne, totalne, a dziś wręcz utopijne w realizacji. Lubię dom własny Liny Bo Bardi, Casa de Vidro (São Paulo, 1950), który jest tak wtopiony w tropikalne otoczenie, że tafle szkła zanikają i nie wiadomo, gdzie kończy się budynek, a zaczyna roślinność. Ze współczesnych realizacji przyglądam się bioróżnorodnej szkole z salą gimnastyczną w centrum Paryża (proj. ChartierDalix, 2015). Dach i elewacje pokrywa tam naturalistyczny ogród, rozrastający się dziko i w niekontrolowany sposób. Budynek ma miękkie, organiczne kształty, a estetyka łączy się z funkcją – dzieci zyskują tu szansę na styczność z roślinnością. Ten codzienny kontakt w zwartej tkance miejskiej jest dziś rzadkością.

Pracując w takich biurach jak Konior Studio czy Grupa 5 Architekci (w tym przy realizacji Bohema Strefa Praga w Warszawie - przyp. red.), działałaś w dużych zespołach wielobranżowych. Czy obecnie w naszym zawodzie jest odpowiednie podejście do projektowania krajobrazu? Jak praca, którą wykonujesz w Urzędzie Miasta Rybnik, wpływa na tę tematykę?

Jestem członkinią Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej, która m.in. opiniuje plany miejscowe i uwrażliwia na zapisy mogące być nadużyte przez inwestorów. Zwracam np. uwagę na konieczność rezygnacji z naziemnych parkingów w centrum miasta, ponieważ szybko się nagrzewają, oraz na potrzebę projektowania przestrzeni miejskich z myślą o starzejącym się społeczeństwie, co już jest realizowane w Japonii, Włoszech czy Niemczech. Po czasach słynnej betonozy dostrzegamy, że nie tędy droga i dużo przyjemniejsze są ulice, place z drzewami. Rozwiązania ekologiczne miałyby lepszy efekt, gdyby architekci krajobrazu od początku byli pełnoprawnymi członkami zespołów projektowych. Ale największym problemem są zawsze budżety – na zagospodarowanie terenu w dużych projektach nie przeznacza się wiele pieniędzy.

Oprócz architektki jesteś też architektką krajobrazu. Od 2016 roku wspólnie z mężem tworzycie markę Bujnie – projektujecie, produkujecie i sprzedajecie kwietniki. Start Waszej firmy to moment, w którym estetyka PRL-u zaczęła być popularna w aranżacji wnętrz – do łask wracają nie tylko kwietniki, lecz także meble czy szkło. Wydaje się, że po kilku latach ten entuzjazm nieco przygasł, ale Bujnie wciąż wypuszcza nowe kolekcje. Co takiego jest w Waszych produktach, że nie stały się chwilową modą?

My nie do końca nawiązujemy do stylistyki PRL-u. Od zawsze wiedzieliśmy, że nasze projekty będą minimalistyczne, o ponadczasowej formie. Estetyka jest ważna, szczególnie we wzornictwie, ale istotniejsza jest funkcja. Wszystko wzięło się z naszej pasji i miłości do roślin. Bujnie powstało tuż przed tym, jak masowo zaczęto uprawiać rośliny. To nie kwestia trendu, jest w tym coś więcej. Ludzie od zawsze mieli potrzebę otaczania się naturą. Kiedyś większość czasu spędzało się na zewnątrz, wśród zieleni. Dziś przebywamy głównie w zamkniętych przestrzeniach – w domach, biurach i innych wnętrzach zwykle bez kontaktu z przyrodą. Czasy się zmieniły, ale potrzeby są te same. Trudno w tym miejscu nie wspomnieć o biophilic design, czyli o podejściu do projektowania, w myśl którego ludziom żyje się lepiej w przestrzeniach wypełnionych roślinnością, naturalnymi materiałami i światłem dziennym. Blisko mi do tej filozofii, której podstawy zbudowano na działalności biologa Edwarda O. Wilsona (w latach 80. pisał o wrodzonej ludzkiej potrzebie otaczania się naturą – przyp. red.).

Często wspominacie o dziadku Twojego męża – ślusarzu, który pomógł Wam zrealizować pierwszy prototyp kwietnika. Dziś obserwujemy zanik rzemiosła czy technik wykonawczych, np. posadzki lastryko, które mają wpływ na wzornictwo i architekturę. Jakie wyzwania w pracy z detalem napotykacie?

Historia z dziadkiem Szymona to obok sentymentalnej opowiastki przede wszystkim praktyczne umiejętności, na których mogliśmy się oprzeć – zapoznanie się z materiałem, zrozumienie jego możliwości i trudności w pracy z nim, np. sposobu i estetyki łączenia ze sobą elementów kwietnika. Właśnie te detale są wyzwaniem, jeśli chce się osiągnąć precyzyjny efekt. W Bujnie poza zespołem projektowym mamy własną manufakturę, w której pracują specjaliści od stali. Są naszym wsparciem przy testowaniu i wdrażaniu nowych produktów. To dla nas duży luksus. Niestety coraz mniej ludzi wykonuje tradycyjne zawody. Dlatego cieszą mnie takie inicjatywy jak Stowarzyszenie Nów. Nowe Rzemiosło, zrzeszające pracownie rzemieślnicze w Polsce. Kibicuję też takim markom jak Splot, w których powstają kilimy tworzone przez tkaczki ze spółdzielni w Bobowej. To daje nadzieję, że choć część tych umiejętności przetrwa.

Wiele osób w naszym zawodzie łączy etat z inną działalnością okołoarchitektoniczną. Z czego to wynika?

Wydaje mi się, że jest to szansa na to, by spełnić się twórczo. Duże projekty nie pozwalają na swobodną kreatywność. Dla mnie taką formą odskoczni było i jest Bujnie. Mam przez to duże poczucie sprawczości, bo moje projekty szybko stają się rzeczywistością. To chroni mnie przed wypaleniem zawodowym. Pozytywne zamieszanie i małe wyzwania nie pozwalają osiąść i okrzepnąć przy owym przysłowiowym biurku. Oczywiście nie wszyscy są ideowcami, więc dla niektórych przy podejmowaniu dodatkowej działalności liczy się też aspekt finansowy. Obecnie zawód architekta znajduje się w kiepskiej kondycji, może dlatego tej twórczej iskry szukamy po pracy?

Spis treści Architektura 05/2025
przegląd

Rekomendujemy najciekawsze wydarzenia: wystawy „Humanistyczny modernizm. Maciej i Stanisława Nowiccy" i „Jakub Szczęsny. Polskie Projekty Polscy Projektanci", konkurs fotograficzny „Granice miasta / Granice w mieście" oraz Łódź Design Festival 2025.

Rekomendujemy książkę Marka Krajewskiego „Spis natur. O mieście, technologii, sztuce i współczesnych obyczajach", będącą zbiorem krótkich esejów opartych na obserwacji obiektów tworzących miasto. Bal Architektek przypomina postać Elissy Aalto, która przez wiele lat odgrywała kluczową rolę w pracowni architektonicznej Alvara Aalto.

Za nami kolejna edycja Cevisamy - jednych z największych targów branży ceramicznej w Europie, organizowanych w Walencji. Komu przyznano nagrody w konkursie na najlepszą realizację z wykorzystaniem hiszpańskiej ceramiki?

Jakie tematy poruszano na konferencji „Nowe wyzwania w ochronie zdrowia", zorganizowanej na Wydziale Architektury Politechniki Poznańskiej i jakie towarzyszyły temu konkretne działania?

Czy i jakie działania warto podjąć, kiedy nie zgadzamy się z regulacjami i przepisami dotyczącymi architektury. O swoich doświadczeniach opowiada Dorota Sibińska.

Artur Celiński rekomenduje najciekawsze tytuły: „CENTRALA: Zeszyty ćwiczeń", „Życie na nowo. Rewitalizacje", „Iluzje wszechwładzy. Katalog do wystawy". Poleca też podcast - rozmowę z Michałem Leszczyńskim.

Poruszamy coraz bardziej palący problem marnotrawstwa surowców po rosnącej liczbie rozbiórek i modernizacji budynków.

konteksty

Wracamy do niezwykle krytycznego wywiadu w „A-m” sprzed 30 lat, by sprawdzić, czy dziś architektura i urbanistyka mają się lepiej. Rozmawiamy z Czesławem Bieleckim – architektem, publicystą, byłym posłem i wyjątkowo uważnym obserwatorem polskiej przestrzeni. W wywiadzie można też znaleźć odpowiedź na krytykę jego realizacji, źródła jego poczucia osamotnienia czy kulisy błyskawicznego konkursu na Muzeum Bitwy Warszawskiej w Ossowie.

realizacje

Projektanci byli świadomi wartości miejsca, rozumieli dziedzictwo pofabrycznych terenów tej części Pragi [W WYDANIU CYFROWYM WIĘCEJ MATERIAŁÓW].

Całości nadano stosowną szatę, której szorstki materiał jest więcej niż adekwatny do założenia, bowiem nie o pokaz kunsztu projektantów tu chodzi [W WYDANIU CYFROWYM WIĘCEJ ZDJĘĆ].

W przypadku gmachu dominują skromność i minimalizm, a także racjonalna, zredukowana do podstawowych zasad oraz ścisłych reguł, narracja [W WYDANIU CYFROWYM WIĘCEJ ZDJĘĆ].

wnętrza

Wulingshan Eye Stone Spring – delikatny brutal. Czuły na światło strzelisty budynek, w którym kuracjusze zażywają odprężających kąpieli [W WYDANIU CYFROWYM WIĘCEJ ZDJĘĆ].

dizajn na zawsze

Idealna przestrzeń publiczna to taka, w której są ludzie, i z jaką identyfikują się mieszkańcy, czując się za nią współodpowiedzialni [W WYDANIU CYFROWYM WIĘCEJ ZDJĘĆ].

teoria i praktyka

O projekcie Gliwickiego Centrum Kultury Plus, miejsca łączącego historię z teraźniejszością, kulturę z usługami i życiem miejskim rozmawiają Justyna Swoszowska i Jan Nagel. Dyplom magisterski został przygotowany na Politechnice Śląskiej.

warsztat

Imperatywem było maksymalne wyeksponowanie drewna, dlatego architekci zdecydowali się na pełne przeszklenie fasad. Aby uniknąć zasłonięcia drewnianej konstrukcji, instalacje ukryto pod podłogą podniesioną [W WYDANIU CYFROWYM WIĘCEJ ZDJĘĆ].

przybornik

Nowe produkty i specjalistyczne technologie dla architektów.

wzornik

Lampa, rzeźba, a może dekoracja? Współczesne oświetlenie, które zachwyca.

zawód architekt

Kiedyś większość czasu spędzało się na zewnątrz, wśród zieleni. (...) Czasy się zmieniły, ale potrzeby są te same [W WYDANIU CYFROWYM DŁUŻSZY WYWIAD].

Szukasz innych wydań ?

Sprawdź archiwum