Gliwickie Centrum Kultury Plus

O projekcie Gliwickiego Centrum Kultury Plus, miejsca łączącego historię z teraźniejszością, kulturę z usługami i życiem miejskim rozmawiają Justyna Swoszowska i Jan Nagel. Dyplom magisterski został przygotowany na Politechnice Śląskiej.
Justyna Swoszowska: Janku, Pana magisterska praca dyplomowa zasługuje na uwagę z dwóch powodów: poruszanych w niej zagadnień, a także zastosowanej metody projektowej. Dostrzegł Pan problem pustoszejących centrów handlowych, konieczności dogęszczania miast, budowy mieszkań na start, start-upów, przestrzeni społecznych i niechcianego dziedzictwa PRL-u – socmodernizmu. Koncepcję projektową oparł Pan na metodzie projektowania kontekstualnego, która przyniosła pożądane efekty. Skąd te zainteresowania?
Jan Nagel: Zagadnieniem kryzysu centrów handlowych interesowałem się, od kiedy zaczęto dyskusję o pustoszejących galeriach we Wrocławiu, Warszawie czy Poznaniu i ich likwidowaniu – tak jak wyburzono budynek Plazy w Krakowie. Podczas pierwszych rozmów o kierunku mojego przyszłego dyplomu zasugerowała mi Pani ten temat w odniesieniu do Gliwic – w kontekście możliwości adaptacji galerii na mieszkania. Długo zastanawialiśmy się nad wyborem konkretnej lokalizacji. Pojawiło się kilka pomysłów, które po wstępnej analizie zostały jednak odrzucone. Jedyną upadającą w tamtym momencie galerią była Europa Centralna, jednakże nie nadawała się najlepiej do zakładanych celów, przez niekorzystną lokalizację i komunikację z miastem. Ostatecznie wybór padł na Gliwickie Centrum Handlowe (GCH), zlokalizowane w ścisłym śródmieściu. Ten niszczejący socmodernistyczny kompleks był swego czasu pierwszą, nowoczesną galerią handlową w mieście. Poczułem, że to jest to, czym chcę się zająć.
JS: Podczas pierwszego przeglądu dyplomów w katedrze pomysł adaptacji galerii handlowej z lat 70. XX wieku został skrytykowany przez niektórych architektów, którzy uznali ten obiekt za bezwartościowy i zalecali jego wyburzenie. Mimo to nie zmienił Pan zdania i obronił swój pomysł.
JN: Uważam, że nie można oceniać dorobku przeszłości wyłącznie z perspektywy naszych czasów. Konieczne jest uwzględnienie kontekstu historycznego oraz zmienności mód i tendencji, co podkreślała Pani podczas wykładów z historii architektury. Dotyczy to historyzmu, modernizmu, a dziś coraz częściej także postmodernizmu. Dobrym przykładem jest Gliwickie Centrum Handlowe – miejsce, z którym wiążą się moje osobiste wspomnienia, jak chociażby wizyty z babcią, ale też opowieści rodzinne. Dla mnie to symbol epoki, pełnej napięć między rozwojem a stagnacją. Historia tej przestrzeni sięga XVIII wieku, gdy w miejscu dzisiejszej Drogowej Trasy Średnicowej istniał kanał Kłodnicki, a przy nim port dla barek. W latach 50. planowano tu socrealistyczny, 20-kondygnacyjny biurowiec. Pod koniec lat 70. pojawiła się koncepcja pawilonu handlowego Społem z hotelem. Budowa przeciągała się przez dekady, aż realizacja została wsparta przez włoskiego inwestora, co pozwoliło na otwarcie budynku w latach 90. Oddano wówczas do użytku część zespołu bez wieżowca hotelu. GCH stało się modną galerią butików luksusową na tle sąsiedniego „Balcerka”. Przez kolejne lata niedokończona konstrukcja hotelu, tzw. szkieletor, straszyła w centrum miasta, aż zaadaptowano ją na biurowiec dopiero w XXI wieku. Dzieje GCH obejmują więc kilka dekad powojennej historii i są cennym świadectwem zmieniających się realiów społeczno-gospodarczych. Główna hala przywodzi na myśl modernistyczne idee, szczególnie przez swą żelbetową konstrukcję, która kojarzy się z Corbusierowskim domino i jego pięcioma punktami. Układ trzech połączonych, prostopadłościennych budynków – na wzór szkoły Bauhaus w Dessau, projektu Waltera Gropiusa i Adolfa Meyera – jest klasycznym przykładem funkcjonalnego modernizmu. W tamtej dekadzie w Gliwicach pojawiło się więcej podobnych założeń, lecz to właśnie to najmocniej zaznaczyło swoją obecność w miejskim krajobrazie.