Architektura po wielkiej fali. Jak odpowiedzieć na skutki powodzi?
Jednym z efektów tragicznej powodzi z września br. jest uszkodzenie ponad 11 tys. budynków mieszkalnych. Przed nami długotrwały proces odbudowy, w którym potrzebujemy także architektów. Zarówno na miejscu jako doradców, jak i w gronie osób, które będą podejmowały kluczowe decyzje o przyszłości takich miejsc jak Stronie Śląskie czy Lądek-Zdrój.
Jak reagować i mądrze planować odbudowę? Rozmowa ze Zbigniewem Maćkowem
Artur Celiński: Sytuacja w Stroniu Śląskim, Lądku-Zdroju czy Kłodzku po przejściu fali powodziowej wydaje się być katastrofalna. Co zobaczyłeś, gdy pojawiłeś się na miejscu?
Zbigniew Maćków: Poraził mnie ogrom tej katastrofy. Pomimo że są media społecznościowe, w których można zobaczyć setki relacji i obrazów pokazujących budynki „rozjechane” na pół przez wodę, pęknięte ściany i zniszczone zabytki. Pomimo przekazów w gazetach i telewizji. To była inna powódź niż ta, którą doskonale pamiętam z 1997 roku i z powtórki w 2010 roku. W miasteczkach podgórskich woda ma inną dynamikę. Pojawia się nagle w dużej ilości, silna, rozpędzona. Widzisz, jak bardzo niszczącym żywiołem potrafi być. Pozostawia po sobie niewyobrażalne zniszczenia. Mosty, które wydają się być solidną inżynierską konstrukcją, są wykręcone jak wstążki, niemalże zawiązane w supełek. I wśród tego widzisz ludzi pogrążonych w bezradności, w jakby odrętwieniu. Bo co oni teraz mogą? Jak sobie z tym poradzić?
AC: Z informacji napływających ze sztabu kryzysowego wynika, że ponad 10 tys. budynków jest zagrożonych i być może nadaje się tylko do wyburzenia. Ze względu na przerwanie tamy w Stroniu Śląskim większość z tych obiektów z pewnością jest zlokalizowana na tym terenie, prawda?
ZM: Im bliżej tamy, tym sytuacja wygląda gorzej. Stojące tam budynki mają podmyte fundamenty i w sumie to trudno jeszcze określić całkowity rozmiar zniszczeń. Skutki tej katastrofy dopiero stają się widoczne – procesy osiadania budynków cały czas trwają. Niektóre zaczynają się osuwać. Pojawiają się niebezpieczne pęknięcia. Idziesz więc ulicami i widzisz, że na coraz większej liczbie budynków pojawiają się wymalowane czerwoną farbą napisy: zakaz wstępu albo grozi zawaleniem. Zaczyna ci się to kojarzyć z powojennym krajobrazem.