Wojtek Chrzanowski

Nikt ustawowo nie narzuca formy i zakresu konkursów, jako środowisko powinniśmy mieć wpływ na regulacje tych zagadnień. Nadgorliwość może nas tu wykończyć [W WYDANIU CYFROWYM DŁUŻSZA WERSJA WYWIADU].
Jesteście stosunkowo niewielkim biurem, a jego skład od lat pozostaje niezmienny. Jak ważny jest w Waszej pracy zespół?
Trzon naszego zespołu to faktycznie zżyta i stała grupa. Z Agnieszką jesteśmy rodzeństwem, z Mikołajem Smoleńskim przyjaźnimy się od czasów szkolnych, a znajomość z Grześkiem Kaczmarowskim trwa już ponad 15 lat. Wspólnie przechodziliśmy zarówno dobre, jak i gorsze momenty. To przekłada się na wzajemne zaufanie – niezbędne na każdym etapie projektu. Myślę, że mamy za sobą także fazę wewnętrznej konkurencji, spełniania indywidualnych potrzeb i ambicji. Znamy swoje mocne strony, wiemy kogo wysłać na spotkanie, a kogo na budowę, kiedy w dyskusji trzeba coś odpuścić, a kiedy przejąć inicjatywę. Zarówno podczas projektowania, jak i na etapie realizacji wspólnie omawiamy kluczowe problemy. Mamy duże szczęście do młodszych współpracowników, od lat stanowią świetne uzupełnienie naszego grona. Podejmujemy też współpracę z innymi biurami, z którymi dzielimy przekonania, m.in. VROA Architekci, Atelier Starzak Strebicki, Studio Muoto. Wychodząc z własnej bańki, dajemy sobie szansę na nowe pomysły i wyzwania. Dzięki temu udało nam zrealizować chociażby tak fundamentalne dla naszej pracowni budynki, jak Wrocławskie Centrum Kongresowe (RCTB) przy Hali Stulecia czy Muzeum Współczesne Wrocław (MWW). Zespół warto się nauczyć budować. A to – wbrew pozorom – nie jest takie oczywiste w czasach, w których często stawia się na indywidualność. Swoją drogą, „+” w naszej nazwie od początku miał właśnie symbolizować to niedopowiedziane otwarcie się na więcej, w tym na partnerów w projektowaniu.
Ściśle nadzorujecie proces tworzenia projektu, osobiście pełnicie nadzory na budowie, co zapewne pochłania sporo energii i czasu, zwłaszcza przy realizacji wielu złożonych projektów jednocześnie.
Zależy nam na zachowaniu maksymalnej kontroli nad projektami, które kierujemy do realizacji, ponieważ w naturalny sposób przekłada się to na ograniczenie potencjalnych błędów czy nieścisłości. Z kolei coraz większa liczba zleceń i wzrost pracowni z jednej strony zapewniają dywersyfikację źródeł dochodu oraz płynność finansową, z drugiej – mogą obniżyć jakość powstającego produktu. Wydaje się, że j z tym wyzwanie mierzy się zdecydowana większość pracowni projektowych w naszym kraju, a jednym ze źródeł problemu jest niewątpliwie brak obowiązujących cenników branżowych. Staramy się więc różnicować pozyskiwane projekty – pracujemy zarówno z szeroko pojętą „kubaturówką”, jak i z wnętrzami biurowymi czy usługowymi.