Magdalena Pios
W Polsce na razie idziemy jeszcze w kierunku instalacji, ale być może za 20 lat zorientujemy się, że istnieje też inna droga.
O prefabrykacji, ekologii i budowie z wykorzystaniem drewna rozmawialiśmy w rubryce Zawód Architekt z Kubą Woźniczką i Katarzyną Głażewską. Jesteśmy zgodni, że aby w Polsce powstał budynek w konstrukcji drewnianej trzeba mieć sporo szczęścia. Jest Pani autorką biblioteki w Choszczówce (realizacja) oraz biurowca na warszawskim Ursynowie (pozwolenie na budowę). Oba te obiekty użyteczności publicznej powstały w technologii drewnianej. Jak to się udało?
Rzeczywiście można powiedzieć, że oba te obiekty są w pewien sposób szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Dla biblioteki w dzielnicy Białołęka opracowałam koncepcję, na podstawie której ogłoszono przetarg. Obok prefabrykacji, która miała ograniczyć czas budowy, wśród głównych założeń inwestora znalazły się także rozwiązania przyjazne środowisku. Ukończyłam studia podyplomowe z technologii drewnianych, drewno jest mi bliskie, więc nad jego użyciem zastanawiałam się wówczas już jakiś czas. Zaproponowałam konstrukcję drewnianą już w fazie koncepcyjnej. Z przetargu wyłoniono firmę z doświadczeniem w podobnych realizacjach. Udało mi się porozumieć z wykonawcą i miałam to szczęście, że mogłam kontynuować pracę nad własną koncepcją, a pierwotne założenia zostały utrzymane. Biurowiec powstał na zlecenie inwestora z Austrii. Firma UBM kilka lat temu przestawiła się w znacznej większości na budownictwo drewniane na terenie Austrii, Niemczech, Czech i Polski. Znałam ją wcześniej, śledziła ona także moje zainteresowanie tym surowcem. Choć początkowo biurowiec projektowaliśmy w żelbecie, to z uwagi na politykę firmy postanowiliśmy zobaczyć, czy na polskim rynku możliwe jest zrealizowanie budynku drewnianego. Na razie uzyskaliśmy pozwolenie na budowę i czekamy na realizację.
Studia w zakresie pracy z drewnem to wybór z jednej strony bardzo przyszłościowy, z drugiej to powrót do tradycji i rzemieślnictwa.
Szwajcarska Berner Fachhochschule w Biel ma oddział poświęcony wyłącznie rozwojowi technologii drewnianych. Jest to jedna z takich uczelni, które już od kilkadziesiąt lat działają na rzecz przywrócenia użycia drewna we współczesnej architekturze. Kadrę stanowi kilku profesorów, którzy wykorzystywali ten materiał w swoich projektach i w latach 90., wraz z powstaniem technologii drewna klejonego CLT, uznali, że należy ten budulec uwspółcześnić. Moja ścieżka kształcenia obejmowała program bardzo ogólny, ale kompleksowy. Poznałam szereg technologii i zagadnień, takich jak łączenia drewna z innymi materiałami. Zyskałam dużą świadomość jak ten surowiec wykorzystać w sposób efektywny. Wiem, jak wiele możliwości on oferuje. Studia na tej uczelni opierają się na praktycznym podejściu do zagadnień: chodzi się na budowę, rozwiązuje konkretne problemy. Zadania projektowe polegały na przetestowaniu różnych technologii, porównaniu ich, zobaczeniu, jak wpływają na projekt. Osoby, które chcą działać wyłącznie w drewnie, mogą wybrać programy studiów bardziej szczegółowe i skierowana chyba głównie do inżynierów, konstruktorów.
Jak do drewna przekonać w Polsce inwestorów?
My, architekci nie jesteśmy w stanie przekonać do tych rozwiązań inwestorów argumentami finansowymi. Taką władzę ma za to Unia Europejska z celem osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku. Polakom bardzo trudno jest w to uwierzyć i unikają tej myśli jak mogą. Kluczowe przepisy będą dotyczyć dwóch aspektów: efektywności energetycznej, użycia materiałów zmierzających do obniżenia śladu węglowego oraz zrównoważonego finansowania inwestycji. Podstawą tego drugiego jest taksonomia służąca do oceny inwestycji w zakresie zgodności z ekologicznymi założeniami polityki UE. Firmy będą musiały być transparentne w swojej działalności pod kątem środowiska, działań społecznych. Banki staną przed koniecznością informowania, jakie inwestycje finansują, a przedsiębiorstwa spełniające założenia taksonomii uzyskają lepsze warunki spłat. Reasumując, inwestorzy będą musieli się dostosować do tych przepisów, a my architekci nauczyć się np. jak obliczyć ślad węglowy. Obecnie w pracy mam do czynienia z większymi firmami i widzę zainteresowanie tymi zmianami. W pewnym momencie i mniejsze będą musiały sprostać tym wymogom. Warto już teraz inwestować w wiedzę o materiałach zeroemisyjnych, o sposobach oszczędzania energii w budynku, bo będzie to po prostu potrzebne.
W kontekście biblioteki w Choszczówce obok użycia drewna są też inne rozwiązania ekologiczne, np. tani system ogrzewania wykorzystujący pompę ciepła zintegrowaną z panelami fotowoltaicznymi czy sterowanie centralą wentylacyjną. Za granicą widoczny jest zwrot ku rozwiązaniom naturalnym, m.in. przewietrzaniu, wentylacji grawitacyjnej, w Polsce przeżywamy fascynację technologią. Zapytam więc przekornie: jak poradzą sobie pracownicy biblioteki, jeśli prąd będzie chwilowo niedostępny?
To bardzo uzasadnione pytanie. Jestem wielką zwolenniczką pójścia w kierunku low-tech, ale prawdę mówiąc, do tych rozwiązań zmuszają nas polskie przepisy. Projektanci instalacji sanitarnych zwracają uwagę, że nie da się w naszych warunkach zaprojektować budynku efektywnego energetycznie, czyli szczelnego, bez instalacji mechanicznych. W bibliotece na parterze zamontowaliśmy otwierane okna po dwóch stronach budynku, żeby zapewnić przewietrzanie. Na razie obiekt nie jest dostępny dla użytkowników, a jedynie dla pracowników, nie została więc na razie włączona wentylacja mechaniczna. W Polsce na razie idziemy jeszcze w kierunku instalacji, ale być może za 20 lat zorientujemy się, że istnieje też inna droga. U nas zajmuje to trochę więcej czasu niż gdzie indziej. Nie zmienia to jednak faktu, że już teraz możemy wprowadzać część rozwiązań np. przestrzennych, które ten zwrot ku naturalnym metodom wykorzystują.